Podczas salonu samochodowego w Genewie Frank Rinderknecht – właściciel firmy Rinspeed miał co najmniej dwa powody do radości; po raz 40 zorganizował stoisko, i co ważne, wzbudzało ono wielkie zainteresowanie. Momentami nie dało się dojść do eksponatu nazwanego Snap.

Istniały już pojazdy prototypowe, w których występował wyraźny podział na dwie części – dolną jezdną i górną wymienną. Różnego typu nakładki dedykowane były indywidualnym funkcjom. Wszystkie te projekty dotyczyły pojazdów będących w ruchu. Nie licząc zestawów kempingowych, po raz pierwszy opracowano pojazd, którego różnego rodzaju kabiny (Pods) mogą być wykorzystywane stacjonarnie i pełnić swoje funkcje niezależnie od autonomicznie jeżdżących podwozi o napędzie elektrycznym (Skateboards). Po osiągnięciu celu i uniesieniu się na czterech podporach podwozie pozostawia kabinę i odjeżdża, by wykonywać kolejne zadania. W ten sposób w bardzo krótkim czasie da się stworzyć kolonię naukowo-doświadczalną, obserwacyjną, hobbystyczną itd.

O ile kabiny praktycznie nie zużywają się, podwozia co jakiś czas mogą być modyfikowane lub poddane recyklingowi. Kabina i jej wyposażenie to prawdziwy odlot, wszystko co tylko można sobie dziś wyobrazić. Oczywiście za tym projektem nie stoi wyłącznie firma Rinspeed, lecz wiele światowych firm, będących kooperantami przemysłu motoryzacyjnego. Nic dziwnego, że nawet informatycy potrzebowali sporo czasu by połapać się w najnowszych rozwiązaniach zastosowanych w Snapie. WS

 

Powiązane zdjęcia: