Na rynku pojawia się coraz więcej samochodów dostawczych o napędzie elektrycznym. Wynika to z faktu, iż większość takich pojazdów porusza się na tych samych, relatywnie krótkich trasach. Nie ma więc potrzeby walczyć o gigantyczny zasięg. Wystarczy wozić pod podłogą akumulatory, które umożliwią pokonanie dystansu rzędu 200-300 km. Bez problemu zasięg dałoby się podwoić, ale po co wozić tyle akumulatorów.
Zwiększyłyby masę własną pojazdu, ograniczając nośność, a do tego dłużej trwałoby ich ładowanie. Ostatnio wsiedliśmy do Citroena e-Jumpy – czyli do średniej wielkości dostawczaka. Legitymuje się on mocą 136 KM i zestawem akumulatorów 50 kWh dysponuje zasięgiem 230 km. Od razu warto dodać, że istnieje też wersja z baterią 75 kWh i zasięgiem 330 km. Standardowo dostarczana jest ładowarka 7,4 kW. Okazuje się ona jednak bardzo powolna, o czym informuje komputer pokładowy.
Ze zwykłego gniazdka 230V w ciągu godziny pobierana zostaje energia na pokonanie jedynie 6 km. Trudno takie tempo ładowania zaakceptować. Na szczęście w cenie ok 2 tys. zł możemy nabyć ładowarkę na prąd trójfazowy 11 kW, dzięki której naładujemy baterie w 5 godzin. Mało tego, dysponując szybką ładowarką, naładowanie baterii w 80% trwa zaledwie 30 minut (a większej w 45 minut). Osiągi, jak na rodzaj samochodu są bardzo dobre – przyspieszenie do 100 kmh trwa 13 s, prędkość maksymalną – w celu uniknięcia bardziej intensywnego poboru energii – ograniczono do 130 kmh. Dodatkowo 3 tryby pracy układu napędowego (power, normal, eco) pozwalają lepiej zarządzać energią. Polega ono na ograniczaniu mocy (do 82 KM) i momentu obrotowego, a co za tym również osiągów.
Jak zwykle w elektrykach jest też pozycja B intensyfikująca odzysk energii i zwiększająca hamowanie silnikiem elektrycznym pełniący też funkcję generatora prądu. Te zależności pokazuje prawy zegar w zestawie wskaźników. Ogólnie auto jest bardzo dobrze dopracowane. Jedyna rzecz z którą nie mogłem się pogodzić, było osadzenie przegrody między kabiną a przestrzenią ładunkową, uniemożliwiające kierowcy o wzroście ponad 180 cm wygodną pracę za kierownicą. Wystarczyłoby przesunięcie jej o 10 cm do tyłu, by wysoki kierowca mógł wygodnie podróżować. Należy jednak pamiętać, twórcy blaszaków muszą zabiegać o jak największą przestrzeń ładunkową. Może warto byłoby pomyśleć o odchylanym do tyłu fragmencie tej przegrody (tylko za oparciem fotela kierowcy)?
E-Jumpy występuje w trzech podstawowych wariantach nadwozia różniących się długością (XS-4,6m, M-4,95m, XL-5,3m), do tego z różnymi układami drzwi i przeszklenia. Kabina naszego auta testowego wyposażona była w fotel kierowcy i osobną ławę 2-miejscową, pod którą znajdował się spory schowek, między innymi na ładowarkę z przewodem. Jak zwykle istnieje też wersja z dwoma pojedynczymi fotelami. Najtańszy e-Jumpy kosztuje 161,7 tys. zł – czyli sporo. Mimo to zamiana dostawczaków spalinowych na elektryczne, przy sposobie eksploatacji o którym wspomnieliśmy na wstępie, może okazać się opłacalna. WS
Polub nas na fb: https://www.facebook.com/MagazynAutoRok