Marka DS kontynuuje swoje główne założenie, jakim jest tworzenie aut wyróżniających się między innymi designem, bogatym wyposażeniem oraz wysokojakościowymi materiałami wnętrza. To jednak nie oznacza, że każdy kolejny model musi stuprocentowo zachwycać. (DS9)
Nową w gamie limuzynę DS9 opracowano na tej samej platformie co Peugeot 508, tyle że rozstaw osi zwiększono o 11 cm i trochę wydłużono zwisy nadwozia. W ten sposób długość całkowita wzrosła do blisko 5 m. Takie limuzyny sprzedają się w Chinach tak dobrze, że postanowiono ją produkować właśnie tam, a nie w fabryce europejskiej. Teoretycznie nie ma znaczenia gdzie auto jest montowane, ale to się okaże dopiero w trakcie eksploatacji.
Wracając do designu, choć jestem entuzjastą tej dziedziny projektowania, nie każdy styl musi mi się podobać. I tak się właśnie się składa, że doceniam pracę stylistów, jednak design DS9 nie jest moją bajką. Chyba jestem tradycjonalistą, bo wydaje mi się zbyt agresywny, nieczytelny, zagmatwany i do tego jeszcze mało praktyczny.
Szczyt przesady stanowi nieczytelny zegarek (zapewne kosztowny, bo obracający się po włączeniu zapłonu). Na szczęście pod nim, na ekranie dotykowym jest czytelny zegarek cyfrowy. Oczywiście gadżeciarstwo jest dziś w modzie, więc wnętrze wielu osobom zapewne podoba się. Zresztą wcale mnie to nie dziwi, przynajmniej zadbano o konkretny styl, a poza tym uwagę zwraca dobór dobrych, miłych w dotyku materiałów. Doceniam też wykończenie kieszeni w drzwiach wykładziną, bo nic nie klekocze i nie lata w czasie przyspieszania lub hamowania.
Trochę gorzej z ergonomią o czym świadczy np. narożnik deski rozdzielczej mocno wystający po otwarciu drzwi, osadzenie włączników okien w konsoli środkowej albo przycisku startowego wysoko przy zegarku. Ogólnie jednak jest ok, a pod względem ilości miejsca, DS9 może służyć za wzór. Dotyczy to zarówno przestrzeni z przodu jak i dla osób siedzących z tyłu. Zresztą przy rozstawie osi 2,9 m nie może być inaczej. Aczkolwiek mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby koła były bardziej wysunięte do przodu. Zresztą łatwo wyczuć nogą jak daleko jest przegroda czołowa, a o ile bliżej wnęka lewego koła, z której noga omyka się.
Jak przystało na limuzynę, jest ona relatywnie niska i ma płynnym łukiem poprowadzoną linię dachu, więc prezentuje się wyśmienicie, ale osoby przyzwyczajone do wysokich crossoverów i SUV-ów czasami zawadzają głową o dach podczas wysiadania. Tak czy inaczej ilość miejsca jest porównywalna z tym, jakie oferuje Skoda Superb lub VW Arteon. Na bagaże też pozostała spora przestrzeń – 510 litrów.
Na wysoki komfort jazdy wpływają wygodne fotele, duży rozstaw osi i do tego jeszcze aktywne zawieszenie. Odniosłem wrażenie, że o ile świetnie radzi sobie ono z wystającymi przeszkodami typu zwalniacze prędkości, słabiej ‘skanuje’ nasze zagłębione studzienki i dziury w nawierzchni. Wyciszenie wydaje się dobre, choć w zakresie wyższych obrotów mogłoby być lepiej.
Do napędu tej wersji (1540 kg) służy silnik R4T-1.6 o mocy 225 KM. Osiągi nie wzbudzają zastrzeżeń (8,1 s do 100 kmh, Vmax 236 kmh). Jazdę – zwłaszcza po mieście – umila automatyczna przekładnia A8, a manewrowanie pojazdem ułatwia spora zwrotność – jak na auto przednionapędowe. Podczas spokojnej jazdy miejskiej komputer pokładowy pokazuje średnie zużycie paliwa na poziomie 9-10 l/100 km. Na trasie z pewnością będzie o dwa litry ‘taniej’.
Bazowa wersja DS9 Performance+ kosztuje 205,9 tys. zł, natomiast testowa między innymi z systemem Night Vision (8.1 tys. zł), Drive Assist (5.6 tys. zł), szklanym dachem (5.0 tys. zł) i Hifi Focal (5.0 tys. zł) – 246 tys. zł. Jednym słowem taki ‘plus’ czasami sporo kosztuje. WS
Polub nas na FB: https://www.facebook.com/MagazynAutoRok