Ford zmodyfikował swój największy model jaki trafia z USA na rynek europejski. Z zewnątrz zmiany niby nie są wielkie, ale odświeżenie wyglądu jest wyraźnie zauważalne, natomiast szereg istotnych modyfikacji kryje się pod blachami. Edge to samochód, który wywołuje ciekawe wrażenie. Gdy go widzimy na drodze wśród innych aut, zapewne za sprawą designu, nie wydaje się nam jakiś gigantyczny.
Natomiast siedząc w nim, wszystkie wozy stają się mniejsze niż zwykle, droga węższa, a wjazd do garażu jakby nieco ciaśniejszy. Mnie taki efekt kojarzy się z amerykańskimi SUV-ami i minivanami, ale nie trudno dojść do wniosku, że podróżujemy samochodem o wyjątkowo przestronnym, prawdziwie 5-miejscowym wnętrzu. Zresztą nic dziwnego, wszak auto jest odpowiednio długie, szerokie wysokie i ma bardzo duży rozstaw osi. Żaden z pasażerów nie powinien narzekać na brak miejsca na nogi czy na głowę, a do tego nie musi mieć obaw o pomieszczenie bagażu (pojemność bagażnika 600 litrów).
Wnętrze wykonano i wykończono w typowo fordowskim stylu, a więc eleganckim a zarazem czytelnym i praktycznym. Nie szukając tej praktyczności zbyt daleko od kierowcy, wystarczy powiedzieć, że w środkowej konsoli wykonano bardzo poręczną kieszonkę na telefon, z której nie wypada on podczas ostrego hamowania. Niby drobiazg, ale w wielu autach nie ma dobrego miejsca na telefon. Zgodnie z oczekiwaniem wnętrze wyposażono w najnowsze rozwiązania elektroniczne takie jak np. adaptacyjny tempomat z funkcją Stop&Go, asystent pasa ruchu, asystent omijania przeszkód, system ostrzegający przed pojazdami na drodze poprzecznej (dostępne w ramach pakietu technologii wspomagania kierowcy Ford Co-Pilot360).
Ciekawie działa Stop&Go, który pozwala systemowi ACC doprowadzić auto do całkowitego zatrzymania i automatycznie ruszyć za poprzedzającym nas samochodem, jeśli czas zatrzymania był krótszy niż 3 sekundy. Jeśli przekracza 3 sekundy, kierowca może nacisnąć przycisk umieszczony na kierownicy lub delikatnie nacisnąć pedał przyspieszenia. Łączność w czasie podróży zapewnia wbudowany modem FordPass Connect i system SYNC 3 z 8-calowym ekranem dotykowym. Z kolei audio B&O gwarantuje najwyższą jakość muzyki. Ale nie tylko elektronika fascynuje nas w autach.
Nadal liczy się baza pojazdu – czyli mechanika (nawet mimo sterowania elektronicznego). W aucie pochodzenia amerykańskiego można spodziewać się pod maską konkretnej wielkości jednostki napędowej, a więc V8 albo co najmniej V6. Tymczasem zgodnie z tendencją do downsizingu moc 238 KM generowana jest w silniku EcoBlue R4-2.0 wspomaganym systemem bi-turbo. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jest to jednostka wysokoprężna. Parametry doładowania dobrano tak, by włączanie się sprężarek nie było wyczuwalne, a jednocześnie zapewniało dynamikę, wysoką kulturę pracy silnika i do tego – razem z układem wtryskowym – silnik oszczędnie obchodził się on z paliwem. Bez wątpienia pomocna okazuje się w tym nowa, 8-biegowa przekładnia automatyczna, odznaczająca się płynnością i szybkością działania.
Czy średnie zużycie w mieście na poziomie 11 litrów/100 km jest zadawalająco niskie? Oceniając je pamiętajmy o możliwościach pojazdu, jego wielkości (pochodną jest masa ponad 2,2 tony) jak również o tym, że napęd płynie na 4 i to wielkie koła (265/40-21). Zarówno one, układ AWD jak i prześwit 18 cm powoduje, że byle przeszkoda nas nie zatrzyma. Cena auta testowego to 222,850 zł. Nieco skromniej wyposażoną 190-konną wersję (również 2.0 TD, 4×4) można mieć za 172 tys zł. Taka cena brzmi już bardziej przyjaźnie.
Wojciech Sierpowski