Nissan ma dobrą rękę do nowatorstwa. Pomijając nawet auta sportowe, najpierw błysnął Micrą z aluminiowym silnikiem 1.0, później Qashqaiem – głównym modelem segmentu C, elektrycznym Leafem, i agresywnie stylizowanym Juke.
Ten ostatni za sprawą kontrowersyjnego designu i ciasnawego wnętrza spolaryzował opinie, ale generalnie producent nie mógł narzekać na poziom sprzedaży (ok 1 mln aut w ciągu 10 lat). Nissan pracując nad nową generacją Juke wziął pod uwagę krytykę, wyciągnął wnioski i starał się wyeliminować słabe strony auta, a zarazem zachować to co było chwalone.
Design nowego Juke uwzględnia najświeższe trendy w designie crossoverów, a więc silnie podkreśla mieszankę offroadera i coupe. Ma swój własny styl i sportowy charakter, co wpływa na jego atrakcyjność. Wysoko poprowadzoną linią pasa, a także górną linią bocznych okien nawiązuje do rasowego GTR, a sama twarz z dużymi okrągłymi światłami i znajdującymi się nad nią światłami dziennymi, stanowi kontynuację stylu dotychczasowego modelu. Styliści uzyskali cenioną dziś rozpoznawalność wzoru twarzy. Z tyłem jest gorzej, bo – tak jak w większości aut – pozostaje on nierozpoznawalny z powodu podobnych motywów w zbyt dużej ilości samochodów.
Ogólnie nadwozie zostało jakby napompowane – jest dłuższe, szersze i wyższe. Juke zbliżył się do crossoverów segmentu C. Zwiększoną długość wnętrza natychmiast odczują pasażerowie, ale szerokość wnętrza 140,5 cm jest jedną z najmniejszych wśród crossoverów segmentu B/C. Pojemność bagażnika wzrosła do 422 litrów. Bez wątpienia cieszy widok zapasowego koła (dojazdówki). Najprawdopodobniej można włożyć normalne koło. W naszym testowym egzemplarzu koła o rozmiarze 225/45-19 świetnie akcentowały sportowy charakter auta, a spory prześwit podkreślał jego rekreacyjny charakter.
Pod względem silnikowym 117-konna jednostka R3 DIG-T (Turbo) sprawia wrażenie większej niż 1.0. W połączeniu z 6-biegową przekładnią manualną, zapewnia niezłą dynamikę, mimo iż sprint do setki w 10,4 s nie jest wynikiem porażającym. Prędkość maksymalna jak na ‘tysiączkę’ jest wysoka (180 kmh). Średnie zużycie paliwa producent określił na 6 l/100 km, i to może się zgadzać, bo podczas jazdy miejskiej komputer pokładowy wyliczył 7,8 l/100 km, a na autostradzie ok 8 l/100 kmh. Przy 100 kmh na VI biegu silnik pracuje z obrotami 2250/min, jeździe się więc oszczędnie i relatywnie cicho. Testowana wersja N-Design była maksymalnie wyposażona (brakowało tylko zautomatyzowanej 2-sprzęgłowej przekładni) przez co kosztowała 96 tys. zł – czyli znacznie więcej niż podstawowa występująca w cenie 66,9 tys. zł.
Na koniec jak zwykle zadałem sobie pytanie – co bym w tym aucie zmienił? Otóż niewiele. Na pewno klamki tylnych drzwi, bo możemy sobie połamać o nie paznokcie trafiając na wewnętrzną krawędź odchylanego uchwytu (łatwe do skorygowania). Ładnymi, ale niepożądanymi elementami są twarde, plastikowe osłony założone na tylną część przednich zagłówków, w których znajdują się głośniki stosowanego za dopłatą audio systemu Bose. Jeśli zahamujemy w momencie, w którym osoba siedząca z tyłu nachyli się (dzieci kręcą się non-stop), gadżet boleśnie odbije się jej na czole.
Tak czy inaczej, Nissan dorobił się bardzo atrakcyjnego crossovera, który spokojnie może rywalizować z najlepszymi wozami tej kategorii.
Wojciech Sierpowski
Galeria NextGEN
Galeria NextGEN
polub nas na FB: https://www.facebook.com/MagazynAutoRok