Aż podskoczyłem na fotelu kiedy dotarła do mnie radosna wieść o polskim elektrycznym samochodzie dostawczym. Dodana do zaproszenia ilustracja auta zakrytego cieniutką czerwoną plandeką zelektryzowała mnie wzmagając apetyt na zobaczenie naszej twórczości.

Polski elektryczny samochód dostawczy FSE M

Po linii nadwozia widać było, że stworzono coś nowego o dość dziwnej proporcji. W czasie merytorycznie trochę zagmatwanej konferencji prasowej prawie dałem się przekonać co do koncepcji, ale cały czas odwracałem głowę do tyłu, by zobaczyć jak wygląda stojący za nami nowy polski samochód dostawczy.

Kiedy zakończyła się część teoretyczna spotkania i nastąpiła wiekopomna chwila odsłonięcia pojazdu, spod czarnej płachty wyłonił się Fiat Doblo w wersji van. Cała moja wyobraźnia o ‘naszym’ elektryku i wszystko co powiedziano na konferencji zawaliło mi się w ułamku sekundy. Myślałem, że to żart, ale niestety takie były realia.

Polski elektryczny samochód dostawczy FSE M

Zajrzałem tu i ówdzie. Ocena sytuacji jednoznaczna: wyjęto oryginalny spalinowy zespół napędowy i włożono silnik elektryczny wraz osprzętem sterującym przepływem energii. Chwała twórcom, że – tak jak zrozumiałem – wykorzystali polską myśl techniczną i możliwości naszych zakładów. Ale to co zobaczyłem w przedziale ładunkowym po otwarciu bocznych drzwi, dosłownie powaliło mnie.

Mniej więcej jedną czwartą wysokości przestrzeni zajął zestaw baterii 34 kWh, tym samym pokaźnie uszczuplając możliwości załadunkowe auta no i oczywiście obciążając masą akumulatorów głównie tylną oś, co również prowadzi do ograniczenia możliwości przewozowych (600 kg zamiast tony).

Polski elektryczny samochód dostawczy FSE M

Byłem mocno rozczarowany zakresem ‘polskości’ projektu. Takie metody zmiany napędu ze spalinowego na elektryczny widywałem już dość dawno. Znam też elektryczne dostawczaki tej wielkości. Żaden z producentów nie wpadł na ten prosty sposób pomieszczenia baterii. Poczułem się zawiedziony, ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Auto dysponuje zasięgiem do 130 km co dla niektórych przedsiębiorstw może okazać się wystarczającą ‘dniówką’, a Doblo jest bardzo dobrym dostawczakiem. W dużej mierze o sukcesie przedsięwzięcia zadecyduje cena FSE M.

Polski elektryczny samochód dostawczy FSE M

Niestety nie jest ona łaskawa dla potencjalnych nabywców. Nieoficjalnie słyszałem o 150-180 tys. zł. To cena zaporowa. Tymczasem nie powinna przekraczać ceny wersji spalinowej (+ koszt zestawu baterii). WS

polub nas na fb: https://www.facebook.com/MagazynAutoRok/

#fse #PolskiElektrycznySamochód #polskielektryk #prezentacjafse #autorok

Powiązane zdjęcia: