Popularność crossoverów wyraźnie daje do zrozumienia, że na modę nie ma silnych. Kto chce dobrze funkcjonować, musi mieć w ofercie pojazdy, za którymi aktualnie oglądają się ludzie przymierzający się do kupna nowego samochodu. I muszą być one różne, tak jak różne są nasze upodobania, możliwości i potrzeby. Dobrym przykładem tej tendencji jest Renault, które dopiero co wprowadziło hybrydową Arkanę, następnie elektryczne Megane E-Tech, a teraz hybrydowego Australa nieco wyższej klasy. By nie było wątpliwości co do segmentu, nasz testowy egzemplarz otrzymał odznakę Alpine świadczącą o wysokim poziomie wyposażenia.
Jeśli chodzi o wygląd, Austral najwyraźniej podąża za muskularnym stylem elektrycznej Megane, a jego modny, matowy, grafitowy lakier przyciąga spojrzenia. Bez szczegółowych badań, trudno jest ustalić, który z nowych crossoverów czyni to najskuteczniej, bo musielibyśmy mieć te trzy modele w tym samym kolorze. Nie sposób porównywać auta w odmianie szarości np. do rażąco pomarańczowej Arkany. Wiadomo, że to ona wyróżni się najbardziej. Jest jeszcze aspekt wywoływania odczucia jakości, zaawansowania technicznego i klasy pojazdu – chodzi o styl, który nie dorobił się jeszcze nazwy, ale bez wątpienia kojarzy się z klasą premium. Tak czy inaczej, pod tym względem Austral w wydaniu Esprit Alpine oceniany jest wysoko, i jak widać wcale niepotrzebne mu rażące ozdoby nadwozia. Wystarczą dyskretne akcenty.
Pod względem wielkości Austral przewyższa zarówno Arkanę jak i Megane E, choć trochę zaskakujące jest to, że ma najmniejszy rozstaw osi (266,7 cm). Oprócz rozmiarów zewnętrznych jest jeszcze kilka innych ważnych dla użytkowników parametrów (w wymienionej kolejności aut): wysokość podłogi nad nawierzchnią (pomiar przed przednimi fotelami): 36/36,5/33 cm. Wysokość wnętrza mierzona od podłogi do górnej krawędzi przedniej szyby: 113/110/106 cm. Szerokość wnętrza mierzona w miejscu oparcia łokci: 150/144,5/142 cm. Odległość krawędzi dachu od nawierzchni decydująca o komforcie wsiadania: 144/143/137,5 cm.
Biorąc pod uwagę największą szerokość i wysokość Australa, dysponuje on największym bagażnikiem (min 500 l), który dodatkowo można powiększać poprzez przesunięcie do przodu tylnych siedzeń (575 l), a tym bardziej poprzez położenie tylnych oparć (1525 l). Niezależnie od tego czy Austral komuś się podoba czy nie, design jego wnętrza jest bardzo atrakcyjny. Tę cechę dodatkowo podkreśla pozioma linia podświetlająca, która zmienia kolor w zależności od ustawionego trybu jazdy. Ich przełącznik (perso, comfort, eco, sport) znajduje się w poręcznym miejscu na kierownicy, ale za nią czeka na nas aż 6 dźwigienek do obsługi podczas jazdy. Oczywiście do wszystkiego można się przyzwyczaić, zwłaszcza gdy dłużej jeździ się tym samym samochodem.
Fajnie rozwiązano środkową konsolę z przesuwanym zamknięciem. Taka sama przydałaby się w Megane E. Siedzenia mają sporą regulację i ogólnie są bardzo wygodne. Miejsca nie brakuje ani z przodu, ani z tyłu. Komfort jazdy – jak to w crossoverach i suvach na równej nawierzchni wysoki, na złej zawieszenie okazuje się twardawe i nie należy się temu dziwić, bo auto waży 1464 kg. Mimo takiej masy odznacza się dobrymi osiągami. Co prawda zdolnością przyspieszania nie dorównuje elektrycznemu Megane E, ale wynik 9,7 s do setki nie jest zły. Na prędkość maksymalną 175 kmh też nie ma co narzekać, bo w gruncie rzeczy i tak jej nie wykorzystujemy.
Takie osiągi nie zwracałyby nawet uwagi, gdyby nie wielkość silnika R4-1.3-158 KM. To zasadniczo zmienia ocenę. Dzięki wspomaganiu elektrycznemu i energii gromadzonej w akumulatorze, po wciśnięciu gazu, zespół napędowy dostaje zastrzyk momentu obrotowego, więc to dzięki układowi hybrydowemu cieszy nas dynamika tego auta. Szkoda tylko, że czasami odczuwalne były szarpnięcia np. podczas dojeżdżania do świateł (z lekkim hamowaniem). Producent określił średnie zużycie paliwa w cyklu mieszanym WLTP na 6,2-6,5 l/100 km. Kiedy odbieraliśmy auto testowe, komputer pokładowy wskazywał 11 l/100 km. Nie wiemy dlaczego było ono tak wysokie; być może ktoś miał ciężkie buty?
Przy kolejnej okazji testu Australa mild hybrid 160 skoncentrujemy się właśnie na sprawdzeniu zużycia paliwa. Ale nie to mnie najbardziej zaskoczyło; otóż dzięki śrubce leżącej na drodze zdarzyło mi się złapać ‘kapcia’. Przez chwilę byłem załamany, bo nie lubię się spóźniać. Coś mnie tknęło i zrezygnowany zajrzałem do bagażnika. Własnym oczom nie mogłem uwierzyć, otóż jak za dawnych lat znalazłem w nim koło zapasowe. Wystarczyła dojazdówka, bym za chwilę jechał dalej.
Cena katalogowa tej wersji Australa to 180,9 tys. zł, natomiast egzemplarza testowego z opcjami wyniosła 205,1 tys. zł. Wojciech Sierpowski