Można się interesować samochodami z przeszłości, doceniać dzisiejsze auta, ale najbardziej fascynujące są pojazdy przyszłości, przedstawiane w postaci modeli koncepcyjnych. Trochę się od nich odzwyczailiśmy, bo po upadku wystaw motoryzacyjnych w Europie, firmy nie mają ich gdzie prezentować szerszej publiczności.
Oczywiście z pomocą przychodzi internet i właśnie z tej formy przekazu skorzystało Renault, które na wideo konferencji prasowej przedstawiło plan na przyszłość i związaną z nim wizję samochodu Renault Scenic. Nadal będzie on autem rodzinnym, przy czym z modelem który znamy wspólna będzie chyba tylko nazwa.
Koncept zdecydowanie wyróżnia się designem zarówno zewnętrznym jak i wnętrza. Widać, że ukształtowanie i wykończenie kokpitu zdecydowanie odbiega od dzisiejszej szarzyzny, tak jakby styliści pod wodzą Gilles’a Vidala przybyli z innej planety. Dotyczy to zarówno wyglądu deski rozdzielczej, kierownicy foteli i tapicerki, ale również konstrukcji czego dowodem jest wolant czy też sposób mocowania foteli. Bardzo sztywna podłoga zawierająca płaski zestaw akumulatorów, jak i ogólna wytrzymałość klatki bezpieczeństwa pozwoliły zrezygnować ze słupków B i zastosować drzwi typu open space. Podobno 70% elementów wnętrza pochodzi z recyklingu.
Jeśli chodzi o design, przy pierwszym spojrzeniu ‘twarz’ Scenica wydaje się mocno ‘odjechana’, ale przypomnijmy sobie niedawno przedstawione Megane E-Tech – tak już dziś zaczynają wyglądać ‘twarze’ wozów tej marki. To oznacza, że samochody, które projektowano 2-3 lata temu i nie prezentują stylu futurystycznego, kiedy wyjadą na drogi, okażą się podstarzałe. Jeśli chodzi o sylwetkę, jakby nie patrzeć, jest to nadwozie typu hatchback. Uwagę zwraca w nim przeogromny rozstaw osi 283,5 oraz wielkość kół.
Dla porównania dotychczasowy Scenic IV miał rozstaw osi 273 cm a Grand Scenic 280 cm. Pozostałe rozmiary przyszłego Scenica to: długość 449 cm, szerokość 190 cm, wysokość 159 cm – czyli szerszy i niższy od dotychczasowego modelu. Jednak najważniejszą zmianą jest modyfikacja elektrycznego układu napędowego nazwanego H2-Tech.
Dzięki zastosowaniu wodorowego ‘range extendera’ (16 kW) auto mogło być wyposażone w mniejszy i lżejszy zestaw baterii (40 kWh). W efekcie dysponuje ono mocą 218 KM, a więc dobrymi osiągami i zasięgiem aż 800 km. Oczywiście wymaga ono odpowiedniej infrastruktury – czyli stacji ładowania wodoru. Tak czy inaczej najważniejsze jest to, że następuje ewolucja napędu elektrycznego. Bez wątpienia hybryda zasilania (wodór/prąd) wydaje się sensownym rozwiązaniem. Wojciech Sierpowski