Ile razy wsiadam do Swifta Sport, zawsze przypomina mi się pewne wydarzenie sprzed lat. Odwiedzałem fabrykę Suzuki na Węgrzech oraz dział sportu. Wtedy w teamie WRC Junior jeździli Michał Kościuszko oraz Urmo Aava.
Estoński kierowca zaprosił mnie na szutrowy odcinek testowy, ale tym razem usiadł na prawym fotelu. Było szybko, aczkolwiek przyzwyczajony do opon uniwersalnych za wcześnie hamowałem. Profesjonalne opony szutrowe działają w tych warunkach znacznie lepiej, więc można im zaufać.
Wracając na ziemię, Suzuki Swift Sport w najnowszym wydaniu też pozwala na sportową jazdę. Momentami można odnieść wrażenie, że stanowi namiastkę przednionapędowej rajdówki dostosowanej do codziennej eksploatacji. Jest krótkie, zwinne, dobrze trzyma się drogi, bezproblemowo hamuje, spontanicznie reaguje na sposób prowadzenia go.
Szeroko rozstawione koła, ostry hamulec ręczny, wyłączalne ESP, dobrze trzymające na zakrętach fotele – to wszystko ułatwia typowo sportową jazdę.
Jednak na co dzień liczą się inne cechy; wygodne wsiadanie, ogólnie pojęty komfort jazdy, dobra widoczność we wszystkich kierunkach, łatwość manewrowania, koszty eksploatacji.
To oczywiście nie zmienia faktu, że możemy cieszyć się z dynamiki naszego auta. Zapewnia ją silnik Boosterjet R4-1.4-130 KM (235 Nm), który wyposażono w specjalne 7-otworowe wtryskiwacze, a charakterystykę działania turbosprężarki dobrano tak, by samochód był zrywny i oszczędny.
Efekt jest taki, że silnik od obrotów rzędu 1700/min gotowy jest do akcji, spontanicznie reaguje na wciśnięcie pedału gazu, ale praktycznie nie wyczuwamy istnienia turbosprężarki. Do tego dodano 48-woltowy rozruszniko-generator (ISG 10 kW), tworząc w ten sposób układ ‘mild hybrid’. Generowana energia przekazywana jest do akumulatora litowo-jonowego o napięciu 48V i dzięki temu może wspomagać silnik spalinowy momentem 50 Nm, co wyczuwamy podczas ruszania i przyspieszania.
W praktyce podczas spokojnej jazdy po mieście średnie zużycie paliwa wynosiło ok. 6 litrów, natomiast przy dynamicznej wzrosło do 7 l/100 km. Sterowanie przekładni (6M) działa precyzyjnie, podobnie jak i układ kierowniczy. Sprint do setki trwa 9,1 s, a prędkość maksymalną producent określił na 220 kmh. Kluczem do sukcesu jest zachowanie małej masy pojazdu (1020 kg). Uważać trzeba na relatywnie mały prześwit (12 cm) oraz na niski profil miękkich opon (195/45-17). Felga znajduje się 5 cm nad nawierzchnię.
Jeśli chodzi o nasze pomiary, to krawędź dachu po otwarciu drzwi kierowcy znajduje się 134 cm nad podłożem, szerokość wnętrza na wysokości łokci wynosi 141,5 cm, a wysokość od podłogi do górnej krawędzi przedniej szyby 110,5 cm. Maksymalna odległość oparcia fotela kierowcy od pedału hamulca to 104 cm. Jeśli kierowca tak ustawi fotel, to z tyłu między oparciami pozostaje 63 cm. Druga tak samo rosła osoba miałaby problem z wciśnięciem się. Ale należy wziąć pod uwagę, że jest to typowo miejski samochód kompaktowy.
Biorąc pod uwagę szerokość, konfiguracja wnętrza to 4+1. Pokrywa bagażnika mogłaby otwierać się trochę wyżej niż 182 cm. Bagażnik mieści 265 litrów (max 947 l). W jego podłodze istnieje wnęka, ale w naszym egzemplarzu testowym koła zapasowego nie było. Na szczęście nie złapaliśmy gumy.
Reasumując, Suzuki Swift Sport to miłe autko miejskie, z którego nie chce się wysiadać. Przyjemność ta kosztuje 105,9 tys. zł.
WS, fot. APR-foto i autor