Firma Land Rover bardzo wcześnie dojrzała potrzebę stworzenia nowej klasy pojazdu terenowego – luksusowego offroadera wymierzonego w grupę osób zamożnych. Mało tego, w 1970 roku auto zaprezentowano pod bardziej prestiżową submarką Range Rover. Z czasem rozbudowano ją, w 2011 roku wprowadzając najmniejszy w gamie model Evoque. Uatrakcyjniono ją oferując wersję 3-drzwiową a’la coupe, a nawet wersję cabrio.
W 2018 roku pojawiła się już druga generacja tego samochodu, zmodyfikowana, z minimalnie zwiększonym rozstawem osi. Pod względem designu zmieniła się w sposób ewolucyjny, zachowując charakterystyczne motywy. Za wygląd obu wersji odpowiedzialny był Gerry McGovern. Jak zwykle potrafił połączyć nowoczesne proporcje i rysy sylwetki, subtelnie akcentując sportowo terenowy charakter pojazdu, a jednocześnie wpisać cechy designu (jak np. mocno wybrzuszone przednie błotniki wchodzące aż na fugę maski), dzięki którym Evoque odróżnia się od licznej już konkurencji. Do tego uwagę zwraca linia pasa w kształcie klina opływowo zaokrąglony przód nadwozia oraz mocno pochylona przednia szyba. Jedna rzecz mnie zadziwiła; jest nią fuga oddzielająca błotnik od maski, której profil jest inny niż wnęki koła i przetłoczenia biegnącego tuż nad nią.
Wsiadając do auta nie sposób nie zauważyć wtopionych w nadwozie klamek, które samoczynnie wysuwają się i po ruszeniu chowają. Próg znajduje się relatywnie wysoko, bo 47 cm nad nawierzchnią, ale za nim podłoga jest o 7 cm niżej. Od podłogi do górnej krawędzi szyby odmierzyłem 113,5 cm, szerokość wnętrza na wysokości łokci to 150 cm.
Wnętrze, zupełnie jak w aucie sportowym – szyte na miarę, ale nie ciasne.
Tak mogą powiedzieć osoby siedzące na tylnych siedzeniach, gdy dosiądzie się do nich trzecia, dorosła osoba. Do deski rozdzielczej nie mam wielkich uwag, ale preferowałbym wyższe umieszczenie środkowego ekranu, bliższe kierowcy umieszczenie włącznika start/stop a ponadto trochę zaskoczyła mnie wysoka pozycja kierownicy. Chciałbym ją obniżyć, ale właśnie skończyła się regulacja. Bardzo spodobało mi się ulokowanie rolki głośności audio. Zwykle jest ona blisko koła kierownicy, natomiast w Evoqu została oddalona o ok. 7 cm, więc kciukiem trafiamy w ciemno na nią.
Skoro jesteśmy przy kierownicy to warto wspomnieć o zamszu, którym została pokryta. Zresztą nie tylko ona, wyłożono nim też słupki oraz dach. Ogólnie patrząc, zastosowane materiały wykończeniowe są na wysokim poziomie. Dzięki temu wnętrze jest ciepłe, miłe w dotyku, a tym samym kojarzące się z komfortem i klasą.
O ile często nadużywane jest określenie – sportowy charakter, w przypadku tego auta nie jest ono przesadzone, wystarczy powiedzieć, że pod maską znajduje się silnik (R4-2.0Turbo) o mocy 300 KM, która poprzez 9-biegowy automat płynie na 4 koła. Gdyby nie masa sięgająca prawie 2 ton, to powiedziałbym, że ta wersja Evoque’a jeździ jak dawne 4-napędowe ‘wuercówki’ przygotowane na rajd Safari.
Przyspiesza w 6,8 s do setki, nie wykazuje słabości przy dalszym rozpędzaniu się. Może osiągnąć prędkość 242 kmh. Dzięki momentowi obrotowemu 400 Nm, i dostosowaniu przełożenia do chwilowych potrzeb, auto sprawia wrażenie zawsze gotowego do skoku. Mimo bardzo ‘długiego’ przełożenia 9 biegu przy 100 kmh silnik pracuje oszczędnie z obrotami zaledwie 1500/min. zużycie paliwa nie jest mocnym atutem tego modelu. Zresztą producent nie obiecuje gruszek na wierzbie – zapowiada średnie zużycie na poziomie 7,8-9,6 l/100 km.
Jak zwykle w praktyce wychodzi trochę więcej – 10-11 l/100 km – co biorąc pod uwagę moc, osiągi i masę pojazdu nie wydaje się wygórowane. Oczywiście jak będziemy wymuszali gwałtowne przyspieszenia, wynik będzie bardziej kosztowny.
Poza utwardzoną nawierzchnią Evoque przypomina, że jest Range Roverem. Potrafi łagodzić nierówności, dysponuje doskonałym programowanym napędem AWD, prześwitem 21,2 cm i niestraszne mu brodzenie (do 53 cm głębokości). Opony wydają się bardzo wyścigowe (235/50-20), aczkolwiek profil 50% zapewnia już niezłą poduszkę amortyzującą. Jeśli zajrzymy pod samochód zorientujemy się, że nie ma tam koła zapasowego, ani miejsca na nie. Ale zapewne każdy kto musiałby coś wyeliminować, pozbyłby się koła, a zostawił zawieszenie i tłumik.
Od pewnego czasu nie komentuję cen, bo większość samochodów wydaje mi się za droga. Cena podstawowego modelu Evoque to 324,3 tys. zł, natomiast w przypadku egzemplarza testowego z kilkoma dodatkami takimi, jak między innymi otwierany, przeszklony dach, osiągnęła ona 341,080 zł.
Wojciech Sierpowski
fot. WS i KS