Kiedy firma Renault zapowiada wprowadzenie nowego modelu, niemal intuicyjnie spodziewamy się czegoś rewolucyjnego. Jednak tym razem korzystając z zaproszenia na prezentację Clio V generacji miałem inne przeczucia i jak się okazało były one trafne, bo gdy w Mortefontaine twórcy auta z głównym stylistą Laurensem van den Ackerem odsłonili swoje najnowsze dzieło, natychmiast okazało się, że przynajmniej wygląd zewnętrzny powstał w wyniku ewolucji.

Renault_Clio_2019_AutoRok_02

Polegała ona na odrzuceniu wszystkiego co było krytykowane zaś dodanie elementów, które mogą fascynować a zarazem stają się wyznacznikiem nowoczesności pojazdu. Oczywiście w klasach wyższych o większych budżetach łatwiej o awangardę, natomiast w segmencie B liczy się każdy grosz, bo dochód z auta i tak jest relatywnie niski. To czego się dowiedzieliśmy o nowym Clio nawet trochę zaskoczyło. Co prawda o rozrzutności nie ma mowy, ale wystarczy powiedzieć, że model ten (projekt Genesis) powstał na bazie nowej platformy CMF-B. Ogólnie zachowała ona dotychczasowe rozmiary, ale jest sztywniejsza i lżejsza. Do tego, w projekcie pojawiły się nowe zespoły napędowe, włącznie z hybrydą. Ale kto dzisiaj interesuje się konstrukcją układu jezdno-napędowego? Przecież na topie są systemy elektroniczne.

Renault_Clio_2019_AutoRok_03

Pod tym względem Clio oferuje tyle, ile nie miały nawet niektóre auta segmentu C i D. Wystarczy wspomnieć o kamerach, radarach i bogatym zestawie ADAS (Advanced Driving Assistance System) związanym przede wszystkim z bezpieczeństwem jazdy jak również ułatwieniem życia kierowcy (np. parkowanie, automatyczna zmiana świateł – drogowe/mijania). Do tego system multimedialny Easy-Link z pionowym monitorem o wygiętym 9,3 calowym wyświetlaczu (większym niż w Espace!). Umieszczono go wysoko więc jest doskonale widoczny. W modelu bazowym oferowany jest ekran 7-calowy. Deska rozdzielcza o profilu fali, wyłożona miękkim tworzywem jest przejrzysta i oczyszczona z nadmiaru przycisków.

Renault_Clio_2019_AutoRok_04

Wśród wielu pozytywnych zmian jeden – niby drobiazg – ucieszył mnie najbardziej; jest nim dźwignia służąca do regulacji nachylenia oparcia. O ile w większości dzisiejszych aut znajduje się ona w bardzo nieporęcznym miejscu, w Clio umieszczono ją z przodu fotela, gdzie z łatwością możemy sobie przestawić oparcie. Nie sposób pominąć faktu, iż przy niemal identycznych rozmiarach auta i powiększonym wnętrzu, pojemność bagażnika wzrosła z 330 do 391 litrów. Nowe Clio pod każdym względem jest autem atrakcyjnym. Jeśli cena zostanie ustalona na przyzwoitym, wręcz zachęcającym do kupna poziomie, to nie trudno przepowiedzieć mu sukces rynkowy.

Wojciech Sierpowski