Nie raz zadawałem sobie pytanie czy rzeczywiście kolor lakieru ma znaczenie przy ocenie designu samochodu? I już nie raz przekonałem się, że tak właśnie jest. Z jednej strony część kolorów możemy odbierać pozytywnie, a część z góry odrzucać, by nie powiedzieć, że wywołują u nas awersję. Jeśli jednak potrafimy odrzucić nasze indywidualne preferencje i spojrzeć na ten temat obiektywnie, dojdziemy do ciekawych wniosków.
Otóż mamy przed sobą dużą połać lakierowanej powierzchni nadwozia, a także pewną powierzchnię szyb i jak zwykle sporo detali, które mają swoją barwę. Szyby w zależności od stopnia przyciemnienia są mniej lub bardziej szare. Jeśli przymrużymy oczy, w mniejszym stopniu będzie nam zakłócało obraz to co widzimy przez nie. Dominowała będzie szarość. Detale mają różne odcienie od srebrno szarego, po szary kolor. Z kolei elementy plastikowe, które ostatnio potrafią stanowić sporą powierzchnię całości, są ciemno szare, grafitowe, bądź czarne z niewielką domieszką odcienia ciemnoszarego.
Wyjątek mogą stanowić klosze tylnych świateł. Te mają barwę czerwono szarą, albo czerwone rażące nas diody, bądź też zdecydowanie szarą w różnych odcieniach, od bieli, poprzez odbłyśniki chromowane, aż po lekkie przydymienie, jakby nie patrzeć, wpadające w jakiś odcień szarości.
Co z tego wszystkiego wynika? Spójrzmy na ulice, parkingi, drogi; dominują na nich samochody w różnych odcieniach szarości, od białych, poprzez całej masy odcieni szarego i grafitu, aż po auta mniej lub bardziej czarne. Coraz rzadziej widujemy pojazdy zdecydowanie kolorowe.
Przy szarym nadwoziu wszystko zlewa się w jedną całość, uwypuklając jego rzeźbę i bryłę – czyli sylwetkę. Jeśli weźmiemy nadwozie kontrastujące np. czerwone, detale stają się bardziej widoczne, wypływają na wierzch w pewnym sensie zakłócając obraz. Pół biedy, jeśli one nam się podobają, wtedy możemy uznać, że zdobią auto, ale gorzej gdy się nie podobają, bo według nas są zbyt nachalne, bo mają nieodpowiedni kształt lub proporcje itd.
Na te wszystkie zależności zwróciłem uwagę testując Citroena C4. Choć nie mój, pochwaliłem się koledze, a ten sobie przypomniał że niedawno jeździłem takim samym modelem tyle, że czerwonym. Po całym moim wywodzie, który mniej więcej przedstawiłem powyżej, kolega nieśmiało powiedział, wiesz, może masz rację, ale ja bym wolał czerwony.
No i dobrze, grunt to mieć wybór. Abstrahując od koloru, wersja 1.2 Pure Tech 130 jeździ bez zarzutów; jest cicha, komfortowa i wystarczająco dynamiczna w mieście. Bez jakiegoś specjalnego oszczędzania, średnio zużywa 7,2 l/100 km podczas jazdy miejskiej. Czy to dużo czy mało? To samo pytanie nasuwa się mówiąc o cenie – bez opcji auto kosztuje 94,6 tys. zł, a z kilkoma dodatkami 98,7 tys. zł. WS
Polub nas na fb: https://www.facebook.com/MagazynAutoRok