, Kiedy w 2002 roku ruszyła akcja Living Legends zacząłem sobie przypominać nazwy modeli, które mogły by być ‘ożywione’. Na czele Fordów europejskich znalazły się Cortina i Capri. Właściwie nie zdziwiło mnie ponowne pojawienie się nazwy Capri, ale trochę zaskoczyło, że przeniesiono ją z lekkiego auta o sportowej sylwetce do ciężkiego elektrycznego suva. Nie stało się to na zasadzie ‘widzimisię’, lecz wynika z tendencji rynkowych. Po pierwsze preferujemy nadwozia 4-drzwiowe, po drugie wysokie, po trzecie wyżej zawieszone z dużymi kołami, i wreszcie – co nie wszystkim musi się podobać – spojrzenie w nadchodzącą przyszłość wymaga napędu elektrycznego.

Nie da się ukryć, że niewiele z oryginału dało się wykorzystać w dzisiejszym modelu. Właściwie tylko współczesną interpretację przedniego ozdobnego pasa w jednym obrysie ze światłami głównymi oraz kształt bocznych okienek wchodzących w słupki C. Charakterystycznym motywem pierwszego Capri były jeszcze przetłoczenia po bokach zawinięte za wnęki tylnych kół oraz po dwie kratki imitujące wlot powietrza przed wnękami, ale czy to by jeszcze pasowało – nie sądzę. Zapewne dlatego też tego nie ma.

Nowego Forda Capri cenię za czysty design, pozbawiony ozdób jakby wyjętych z przedszkola. Tu pierwsze skrzypce grają proporcje, i to moim zdaniem jest charakterystyczne dla fordowskiego designu. Nawet nieźle poradzono sobie z zatuszowaniem bardzo wysokich burt boków, typowych dla współczesnych samochodów – zwłaszcza suvów. Świetnie rozpracowano wkomponowanie świateł, nie eksperymentowano z klamkami, które w tej postaci wydają się optymalnym rozwiązaniem. Krótko mówiąc jest to jeden z najładniejszych samochodów tej kategorii, a wizualnie ocenę podbija żółty kolor – oczywiście o ile ktoś taki lubi. W rzeczywistości Capri wydaje się większe niż wynika to z ilustracji. Jego wymiary zewnętrzne to 473,4x187x162,6 cm, a rozstaw osi osiągnął 276,7 cm. Aż chce się porównania z Mustangiem Mach-E, który wydawał mi się samochodem większym [472,4x188x160 cm, rozstaw osi 297,2 cm]. Nie licząc o 20 cm większego rozstawu osi w Mustangu, pod względem gabarytów te auta są zbliżone do siebie.

A wnętrza? Zaraz dojdziemy i do ich rozmiarów. Jedno jest dla mnie pewne; wielkość, design, ergonomia – wszystko ok. Capri całkowicie spełnia moje oczekiwania. Ekstremalnie mały ekran będący zestawem wskaźników przed kierowcą, najważniejsze informacje wirtualnie wyświetlane tuż poniżej linii wzroku oraz duży monitor po środku. Pojawił się związany z nim nowy pomysł – osadzenie go w sposób umożliwiający pochylanie a zarazem podwyższanie i obniżanie. To drugie jednocześnie zamyka wnękę w konsoli środkowej. Szkoda tylko, że umieszczone tam gniazda USB-C są tak słabo dostępne, a ponadto elementy konsoli środkowej bardzo odbijają światło. Reszta nie wzbudza zastrzeżeń.

W tyłu wsiadanie jest nieco trudniejsze, bo drzwi powinny się szerzej otwierać. Tak jak w większości elektryków z bateriami w podłodze, jeśli kierowca opuści fotel, pasażer z tyłu nie może wsunąć stóp. Pozostaje zwrócić uwagę by nie opuszczał do końca – choć to raczej rzadki przypadek. Spójrzmy na rozmiary wnętrza: w kwadratowych nawiasach dane z Mustanga Mach-E. Wsiadając nie zawadzamy o krawędź dachu, bo jest ona położona 142,5 cm [142/137 cm] nad nawierzchnią (pomiar po otwarciu drzwi), a do tego nie przeszkadzają nam narożniki deski rozdzielczej, bo wystają z otworu drzwiowego 18 cm i są zaokrąglone.

Wysokość wnętrza mierzona od górnej krawędzi przedniej szyby do podłogi to 107,5 cm [112 cm], natomiast szerokość na wysokości łokci 149,5 cm [153 cm]. Z kolei odległość oparcia fotela od pedału hamulca to 110 cm [107,5 cm], przy cofniętym fotelu między oparciami z tyłu pozostaje 70 cm [70 cm]. Podłoga (przed fotelem kierowcy) znajduje się na wysokości 38 cm [36 cm], przed tylnymi siedzeniami 38 cm. Średnica kierownicy o średnicy 36 cm jest spłaszczona u góry i u dołu [37,2 cm]. Bagażnik ma pojemność 567-1505 litrów. Jego podłoga znajduje się na wysokości 76,5 cm [69,5 cm], pod nią 11 cm istnieje drugie dno, a jeszcze niżej mała wnęka. Mierząc od spodu, pokrywa bagażnika unosi się elektrycznie na wysokość 186,5 cm. Opony mają rozmiar 255/40-21, ich wysokość to 72 cm, felga pracuje 6,5 cm nad nawierzchnią, więc prawdopodobieństwo uszkodzenia nie jest zbyt duże.

Podłoga od spodu jest równa, prześwit wynosi 19 cm, ale pod tylnymi wahaczami jest 17 cm. W Mustangu Mach-E prześwit odmierzyłem 15,5 cm. Ale nie tylko wielkość się liczy, lecz przede wszystkim właściwości elektrycznego napędu – dokładniej określając zasięg. Według producenta, na podstawie normy WLTP, zasięg z akumulatorem 79 kW wynosi 592 km, a zużycie energii 15,3 kW/100 km. W praktyce było tak, że testowo przejechałem 200 km, a zasięg spadł z 491 km (100%) do 140 km (33%) czyli o 351 km. Maksymalna moc ładowania 185 kW zapewnia szybkie ‘tankowanie’ (10-80% w 26 minut). Moc 340 KM (moment obrotowy 545 Nm) nie tylko brzmi dobrze, ale – jak przystało na napęd elektryczny – zapewnia świetną dynamikę bez wydzielania jakichkolwiek odgłosów w kabinie.

Jeśli nie ostrzeżemy pasażera o chęci gwałtownego wciśnięcia pedału przyspieszania, mocno uderzy głową o zagłówek. Ostre przyspieszenia (w razie potrzeby) występują w każdym zakresie prędkości. Auto ważące 2175 kg auto, przyspiesza do setki w 5,3 s (to zżera prąd) i rozpędza się do elektronicznie ograniczonej prędkości 180 kmh (nie ma powodu, żeby tak gnać). Napęd na 4 koła działa w sposób sportowy; na luźnej/śliskiej nawierzchni wyraźnie odczuwamy większy moment obrotowy płynący na koła tylne. Oczywiście kontrola trakcji panuje nad nadwyżką mocy zapewniając nam bezpieczeństwo. Cena 340-konnego, elektrycznego Forda Capri AWD zaczyna się od 220 770 zł.

WS, fot. autor i N.Ostrowski

Powiązane zdjęcia: