Popyt na crossovery sprawia, że firmy starają się posiąść pełną ich gamę, niemal podwajającą całą ofertę w zakresie samochodów osobowych. Tak też czyni Kia, która właśnie wypełniła lukę między istniejącymi modelami Stonic i Sportage. Styliści XCeeda, pod kierownictwem Gregory Giullaume, robili wszystko, by właśnie to auto było najbardziej wyróżniającym się ogniwem rodziny segmentu C.
Przyczyna jest oczywista – sprzedaż wskazująca, że crossovery mają się dobrze, nawet jeśli ich ceny są wygórowane. Zresztą i Kia od jakiegoś czasu zmieniła taktykę; przestała oferować swoje auta po cenach niższych niż konkurenci, ale za to jakość, design i ogólną atrakcyjność nowych modeli zdołała podciągnąć do najwyższego światowego poziomu, nie wspominając o przekonującej gwarancji (7 lat, 150 tys. km). O ile wcześniej gamę segmentu C urozmaicało coupe, a w planach był nawet kabriolet, teraz oprócz hatchbacka, liftbacka i kombi oferowany jest właśnie crossover.
XCeed wyróżnia się spokojnym designem łączącym elegancję i lajfstajlowy charakter. Model ten wydaje się lekki, zwinny, dyskretnie wyzywający. Wszystkie powierzchnie i przetłoczenia świetnie zgrano ze sobą. Sporo uroku dodaje sama twarz z ciekawym motywem grilla wyłaniającego się ze sporego otworu. Dobrze dobrano proporcje, jedynie średnica zewnętrzna kół wydaje się za mała (wielkie felgi, niskie opony). Jak zwykle starano się koła optycznie powiększyć plastikowymi nakładkami na błotniki, ale wykorzystanie tej samej platformy co w Ceedzie najprawdopodobniej nie pozwalało na zastosowanie większych wnęk kół, a tym samym również opon o większym obwodzie.
Chyba jedyne kontrowersje może wzbudzać zaślepienie trzeciego bocznego okienka, sprawiające, że szeroki słupek C teoretycznie ogranicza widoczność, a w praktyce kierowca i tak nic nie zobaczy przez okienko po swojej stronie. Tak więc, patrząc z zewnątrz, węzeł ten został atrakcyjnie rozwiązany i podkreśla charakter a’la 4-drzwiowe coupe. Przedłużony w porównaniu z hatchbackiem tylny zwis nadwozia pozytywnie wpłynął na wielkość bagażnika, która osiągnęła 426 litrów i 1378 litrów po złożeniu oparć tylnych siedzeń.
Długość nadwozia 4,4 m i rozstaw osi 2,65 m (identyczny jak w hatchbacku) w połączeniu z podwyższoną pozycją siedzenia – mimo mocnego pochylenia tylnej szyby – zapowiada dostatecznie duże wnętrze. Wysokość całkowita o 4,8 cm większa niż w Ceedzie wynika z podwyższonego zawieszenia, a co za tym idzie prześwitu zwiększonego do 18,4 cm (+4,2 cm, przy kołach 18-calowych).
Wysokość wnętrza obu modeli jest taka sama, dzięki czemu współdzielą one przednie drzwi. Projektanci XCeeda wcale nie chcieli, by pod względem wysokości dorównywał on SUV-om, bo te przecież przez to są cięższe i odznaczają się wyżej położonym środkiem ciężkości, a także większą powierzchnią czołową. W efekcie więcej spalają, a przecież crossoverem chcemy jeździć jak najoszczędniej.
Gamę silników otwiera jednostka benzynowa R3-1.0 T-GDI o mocy 120 KM, następnie mamy dwa silniki R4-1.4/1.6 T-GDI o mocy 140 i 204 KM oraz dwie wersje turbodiesla R4-1.6 o mocy 115 i 136 KM. Wszystkie, poprzez przekładnię M6 napędzają koła przednie, a nie licząc najmniejszej jednostki, mogą one współpracować z dwusprzęgłową przekładnią A7. Duża sztywność nadwozia i bogate wyposażenie powodują, że masa pojazdu – w zależności od wersji – wynosi 1260-1365 kg. Mała może nie jest, ale też nie wybiega poza średnią crossoverów segmentu C.
Twórcy auta zwracali uwagę na zastosowanie w przednich amortyzatorach hydraulicznych odbojników, dzięki którym łagodnie pochłaniane są spore nierówności nawierzchni. XCeed jest również niezłym autostradowym połykaczem kilometrów. Dużą prędkość maksymalną (186-220 km/h) zawdzięcza dobrym właściwościom aerodynamicznym. Kia XCeed została zaprojektowana w Europie, z myślą o tutejszych odbiorcach i jest również produkowana na naszym kontynencie (na Słowacji).
WS
Polub nas na facebooku https://www.facebook.com/MagazynAutoRok/
