Pojawienie się crossoverów segmentu B utorowało Lexusowi drogę do rozszerzenia gamy pojazdów w dół. O ile dotychczas kończyła się ona na modelu UX segmentu C, jeszcze bardziej kompaktowym autem został model LBX. I co ciekawe okazuje się on jednym z niewielu reprezentantów marek premium w silnie obsadzonym segmencie B.

Powstanie Lexusa LBX było możliwe dzięki synergii polegającej na wykorzystaniu zmodyfikowanej platformy GA-B na której bazuje również Toyota Yaris Cross, oraz istniejących już w koncernie zespołów. Od razu nasuwa się pytanie co sprawia, że auto zaliczamy do klasy premium? Otóż czynników jest kilka; design, lakier, zawężone tolerancje, materiały wykończenia wnętrza, wzbogacone wyposażenie seryjne. To wszystko pociąga też za sobą wyższą cenę. Kto jest potencjalnym nabywcą takiego auta? Najprawdopodobniej osoby chcące wyróżniać się z klasą, które poruszają się głównie w mieście i chcą jeździć kompaktowym samochodem miejskim wysokiej jakości, znanej marki premium. Te warunki całkowicie spełnia Lexus LBX.

Jeśli są lakiery przyciągające spojrzenia, to z pewnością należy do nich kolor miedziany. W jego przypadku dopiero w drugiej kolejności dostrzegamy proporcje i design nadwozia. Najmniejszy w gamie model natychmiast rozpoznawalny jest jako Lexus. Już przy pierwszym spojrzeniu na tylną część nadwozia widać, że styliści nie walczyli o każdy kawałek wnętrza tak jak zazwyczaj robią to twórcy bazowych modeli segmentu B. Zwężenie i obniżenie linii dachu w tylnej części nadwozia dało efekt muskularnych błotników. Mało tego, dynamiki całej sylwetce dodała mocno wcięta talia, dzięki której również przednie błotniki zyskały muskularny kształt.

Ciekawie wyprofilowano listwy progowe i pomysłowo wykończono wnęki kół. Dzięki nim koła wydają się wielkie. Tak czy inaczej małe nie są: 225/55-18 (wysokość całkowita 68,5 cm). Cieszy mnie widok normalnych czterech klamek. Tylne drzwi sięgają daleko w głąb wnęki, ale otwór drzwiowy jest znacznie węższy. Duże wnęki kół redukują tzw. zwisy nadwozia, więc mają ogromny wpływ na proporcje nadwozia. Dużym atutem jest ukształtowanie i wykończenie przedniego pasa nadwozia. Świetnie prezentuje się najnowszy wzór twarzy z chromowaną listwą wtopioną w światła oraz nowym atrakcyjnym grillem, który wydaje się znacznie przyjemniejszy niż dotychczasowy kojarzony z literą X.

Wykończenie i wyposażenie wnętrza jest na poziomie droższych Lexusów. Nie ma tu jakichś niespodzianek, więc każdy kto jeździ innym modelem tej marki czuje się jak u siebie w domu. Lubię zestaw wskaźników z obrotomierzem w roli głównej i cyfrowe wyświetlanie prędkości jazdy. Szkoda tylko, że muszę wzrokiem szukać wyświetlanego znaku dozwolonej prędkości jazdy i zatrzymywać na nim wzrok w celu odczytania liczby. A tak naprawdę możemy w ogóle nie patrzeć na niego, bo po przekroczeniu dozwolonej prędkości jazdy jesteśmy o tym dyskretnie informowani dźwiękowo a także miganiem wyświetlanego znaku. Uwagę zwraca pomysłowo wkomponowany przycisk startowy z prawej strony tablicy wskaźników, piętrowa konsola środkowa z gniazdkami do podłączania telefonu na obu wysokościach, a także wysoko wypuszczone z przednich foteli klamry pasów bezpieczeństwa. To ułatwia zapinanie i ewentualne szybkie odpinanie pasów.

Dla nowicjuszy pewnym problemem są klamki wewnętrzne, które funkcjonują nieco inaczej niż czysto mechaniczne. Ale po drugiej, trzeciej próbie wszystko staje się jasne; dotykając klamkę musimy od razu pchnąć drzwi. Czasami niepokoi mnie zamykanie auta, bo tracę pewność czy aby na pewno zamknęło się. Przyzwyczaiłem się, że zamknięciu towarzyszy składanie się lusterek. Z wsiadaniem za kierownicę nie ma problemu. Krawędź dachu znajduje się na wysokości 137,5 cm. Model LBX jest o 5-10 cm szerszy od większości swoich rywali, i to odczuwalne jest również we wnętrzu. Szerokość na wysokości łokci wynosi 141 cm. Wysokość mierzona od górnej krawędzi przedniej szyby do podłogi to 108 cm. O ile z przodu siedzimy wygodnie i nasze miejsce wydaje się uszyte na miarę, tył traktowany jest bardziej awaryjnie ewentualnie dla osób o mniejszym wzroście. Jeśli z przodu usiądzie kierowca mierzący ponad 180 cm, z tyłu robi się cienko i wtedy aż chce się określić konfigurację jako 3+1. Z prawej strony problemu nie ma, bo pasażer siedzący z przodu może się podsunąć, podczas gdy kierowca raczej powinien siedzieć tak jak mu najwygodniej. Jeśli chodzi o pojemność bagażnika (332-994 litry) z pewnością nie starano się pobić rekordu, bo i po co, wszak to auto klasy premium. A skoro premium to gaśnica pod podłogą bagażnika nie powinna być wrzucona luzem, tylko zamocowana i to we wnętrzu pojazdu.

Jeśli chodzi o osiągi, do niedawna fascynowaliśmy się przyspieszeniem i prędkością maksymalną. Dziś raczej numerem 1 jest zużycie paliwa, w drugiej kolejności dynamika, natomiast dziś auto musi przede wszystkim spełniać wymogi związane z emisją spalin. Na szczęście ten parametr jest po stronie producenta – po to kupujemy hybrydę, by w jak najmniejszym stopniu zanieczyszczać atmosferę. Jeśli chodzi o model LBX rozpędzanie do setki auta ważącego ok 1300 kg trwa 9,2 s. Na tym jednak nie koniec; nawet przy większej prędkości Lexus spontanicznie reaguje na wciśnięcie pedału gazu. Prędkość maksymalna (170 kmh) raczej schodzi na plan dalszy, bo i tak najszybciej możemy jechać 140 kmh po krajowej autostradzie.

Podczas naszego testu komputer pokładowy pokazywał średnie zużycie paliwa 6,0 później podskoczyło do 6,3 l/100 km. Biorąc pod uwagę test wg WLTP powinniśmy mieć możliwość uzyskania średniej ok 4,5 l/100 km. 136-konny, hybrydowy zespół napędowy tej wersji skomasowano przy osi kół przednich. Składa się on z silnika benzynowego R3-1.5-91 KM, elektrycznego (94 KM) i przekładni e-CVT. Jedynie akumulator umieszczono z tyłu. Dopóki pracuje tylko silnik elektryczny we wnętrzu panuje cisza. Gdy przekraczamy 50 kmh włącza się silnik spalinowy i po płynnym wciśnięciu pedału gazu, głośność narasta wraz z prędkością pojazdu. Jeśli gwałtownie wciśniemy pedał gazu (niezależnie od prędkości) wymuszając włączenie niższego przełożenia, wyraźnie słyszymy specyficzną dla tego typu silników głośniejszą pracę.

Ogólnie wyciszenie auta i wysoki jak na segment B komfort jazdy, wynikający z miękkiej fazy działania amortyzatorów, a także wzorowe prowadzenie – zwłaszcza w krytycznych sytuacjach sprawiają, że jazda LBX daje dużo frajdy i satysfakcji.
Cena Lexusa LBX zaczyna się od 139 900 zł, natomiast wersji Cool 179 900 zł, a bogato wyposażonej (testowanej) 218 900 zł. Na tym nie koniec, bo jeszcze można mieć cenniejszą wersję AWD. No cóż, takie są zasady klasy premium; w cenie naszego auta testowego można kupić dwie Toyoty Yaris Cross i jeszcze pozostanie na szampana bezalkoholowego.
Wojciech Sierpowski

Powiązane zdjęcia: