Modę można lekceważyć, ale w przemyśle rzadko kiedy na tym dobrze się wychodzi. Z pewnością wiedzą o tym osoby odpowiedzialne za planowanie gamy nowych modeli. Firma Renault mająca bogate portfolio w klasie samochodów segmentu C, a nawet kilka crossoverów, zareagowała na panującą modę i swoją ofertę wzbogaciła o model Arkana o nadwoziu liftback, które linią dachu przypomina 4-drzwiowe coupe.
Biorąc pod uwagę rozmiary takie jak np. rozstaw osi i kół, szerokość oraz wysokość wnętrza, auto odpowiada swoją wielkością Megane sedan/kombi. Rozstaw osi 272 cm zapewnia dostateczną odległość pedałów od fotela kierowcy, a zarazem sporą ilość miejsca na nogi pasażerów tylnych siedzeń. Przy długości nadwozia 457 cm duża przestrzeń pozostała jeszcze na bagażnik, którego pojemność w zależności od położenia oparć foteli wynosi 513-1296 litrów. Podwójna podłoga pozwala ukryć cenne przedmioty, część stałego ekwipunku sportowego czy też zakupy, a pod drugą warstwą podłogi pomieszczono jeszcze koło dojazdowe.
Z zewnątrz Arkana sprawia wrażenie bardzo wysoko zawieszonej – zwłaszcza z tyłu. Dolna krawędź nadwozia z przodu znajduje się na wysokości 25 cm, więc nie musimy się obawiać krawężników podczas parkowania. Patrząc z boku próg zaczyna się na wysokości 30 cm, a dolna krawędź zadartego tyłu nadwozia na wysokości 40 cm od podłoża. To są rozmiary niemal wozu terenowego, ale nie dajmy się zwieść pozorom, bo płytę podłogową usztywniono wystającymi z niej podłużnicami i pod nimi pozostaje 20 cm tzw. prześwitu. Jest on i tak duży, jak na crossovera segmentu C. To świadczy, że Arkana została przygotowana do jazdy po bardzo złych drogach, ale oczywiście ma napęd tylko na koła przednie.
Jeśli chodzi o design, zastrzeżeń nie mam, ale twarz już się trochę opatrzyła. Zresztą nic dziwnego, bo podobieństwo rodzinne rozwinięto do takich granic, że trudno rozróżnić poszczególne modele. Oczywiście w przypadku Arkany zadanie ułatwia właśnie wysokie zawieszenie, duże koła (215/55-18) i do tego charakterystyczny tył. Auto świetnie prezentuje się w morskim kolorze (metalizowany niebieski Zanzibar). Szkoda, że nie wykonano kilku elementów wnętrza w tym kolorze.
Dzięki linii dachu na wysokości 143 cm od podłoża i desce rozdzielczej z cofniętymi narożnikami, nic nie utrudnia wsiadania. Wyjątkowo wygodne są też fotele, które wraz z kolumną kierownicy mają duży zakres regulacji. Każdy kierowca znajdzie swoją ulubioną pozycję. Również na tylnych siedzeniach da się podróżować nie tracąc dobrego samopoczucia. Wydaje się to oczywiste, ale niestety w niektórych autach konkurencyjnych tak nie jest.
Prowadzenie Arkany to czysta przyjemność. Dzieje się tak za sprawą dobrze dobranej charakterystyki zawieszenia. Jest dość miękkie, dobrze niweluje nierówności nawierzchni, a przy tym nie wywołuje nadmiernego pochylania nadwozia. Silnik pracuje cicho (1800 obr/min przy 100 kmh na VII biegu) i w miarę oszczędnie. Producent podaje średnie zużycie paliwa 6,1 l/100 km, nam komputer pokładowy wyliczał średnią 8,9 l/100 km (od uruchomienia silnika), przy czym dominowała jazda miejska, bez szczególnego zacięcia do oszczędzania.
Benzynowy silnik (R4T-1.3-140 KM) połączono z przekładnią automatyczną o 7 przełożeniach. Po raz kolejny przekonuję się, że na miasto i korki doskonałe jest wyeliminowanie pedału sprzęgła i konieczności ręcznego przełączania biegów (taka możliwość istnieje dźwigienkami przy kierownicy). Zmieniają się one płynnie, natomiast życzyłbym sobie, by zespół napędowy nie ciągnął tak mocno do przodu podczas oczekiwania na zielone światło. Niby trzymając nogę na pedale hamulca nie przemęczymy się, ale przyjemniej, gdy auto grzecznie stoi samo z siebie.
Osiągi Arkany z pewnością nie porażają, ale wydają się zupełnie wystarczające (0-100 kmh w 9,8 s, Vmax 205 kmh), w końcu to rodzinny crossover. Praktycznie nieodczuwalne, płynnie narastające doładowanie, wraz z momentem obrotowym już przy 1750 obr/min osiągającym swoją najwyższą wartość 260 Nm, powoduje, że odczuwamy dobrą dynamikę w pełnym zakresie obrotów.
Czy modna Arkana odniesie sukces rynkowy? Zapewne różnie będzie się to układało na poszczególnych rynkach. U nas zadanie nie będzie łatwe, bo jest droższa od niektórych bezpośrednich konkurentów. Cena testowanego egzemplarza, z wyposażeniem zbliżonym do topowego, to 135,6 tys. zł.
Wojciech Sierpowski
Polub nas na fb: https://www.facebook.com/MagazynAutoRok