Jeśli się rozejrzymy po naszych miastach, okaże się, że dość popularnymi autami są osobowe wersje kompaktowych furgonetek nazywane również kombivanami. Pod względem przestrzeni wnętrza oraz funkcjonalności przewyższają większość pojazdów włącznie z crossoverami, a nawet dużymi SUV-ami.

VW_Caddy_2021test-AutoRok_04

Jednym z najnowszych modeli tej kategorii jest VW Caddy. Jego projektanci zmienili podejście do tego modelu. Nie jest już ‘pudłem’ z płaskimi bokami na reklamę, lecz autem mającym swój styl – widoczny, z której strony byśmy nie spojrzeli. Design jest subtelny, nadwozie nie wygląda jak opancerzone, a w twarzy możemy doszukać się rodzinnego podobieństwa do pozostałych modeli tej marki.

VW_Caddy_2021test-AutoRok_08

Uwagę zwraca pomysłowo zakończona listwa ozdobna przodu, która płynnie przenika w reflektory, ciekawa perforacja dolnego wlotu powietrza, delikatne tylne światła oraz mocno nagięta szyba dachowa. Ale jak zwykle nie wszystko przypada mi do gustu; nie podobają mi się felgi z ramionami zwężającymi się ku środkowi, wolałbym klamki umieszczone nieco wyżej, wkomponowane w przetłoczenie boku.

Do tego środkowa szyna przesuwnych drzwi została gorzej wkomponowana w nadwozie niż w poprzedniku. Tylko przy czarnym nadwoziu staje się prawie niewidoczna. Reszta; mucha nie siada, inaczej określając rewelacja. Po otwarciu drzwi widzimy nowoczesną deskę rozdzielczą z długą na 2/3 szerokości wnętrza jednolitą obsadą ekranów, a za nią wnękę na ewentualne drobne przedmioty, aczkolwiek radziłbym chować je do zamykanego schowka.

VW_Caddy_2021test-AutoRok_09

Większość przycisków pochłonęła technologia cyfrowa. Za jej pośrednictwem oczyszczono też konsolę środkową. Dźwignia biegów, a właściwie selektor jazdy (przód/tył), przybrał formę zminiaturyzowanej manetki. Szeroki podłokietnik jest przesuwny i stopniowo podwyższany, więc zdecydowanie służy naszej wygodzie. Fotele są dobrze ukształtowane i mają duży zakres regulacji – nie tylko wysokości ale również przedniej krawędzi siedziska. Zagłówki nie wzbudzają zastrzeżeń, są odpowiedniej twardości.

Dla mnie przydałaby się możliwość jeszcze większego wysunięcia kierownicy, za wąski wydał mi się obraz w lusterku wewnętrznym (trudno ustawić góra-dół), zabrakło też miękkich wykładzin w kieszeniach drzwi i na półkach konsoli. Jak w większości tego typu aut, wsiadać możemy niemal w kapeluszu, bo linia dachu znajduje się na wysokości 153 cm nad nawierzchnią, a w drugiej parze drzwi nawet większej bo 162 cm (w Arteonie 129,5 cm, a w UP! – 135 cm).

VW_Caddy_2021test-AutoRok_06

Różnica między wysokością odsuwanych drzwi, a krawędzią dachu po ich otwarciu wynosi 8 cm (w niektórych autach jest ona znacznie większa), a zatem pasażerowie raczej nie będą boleśnie ocierali głową przy wsiadaniu. Pokrywa bagażnika unosi się na wysokość 2 m, więc uderzenie głową o nią grozi chyba tylko koszykarzom. Bagażnik mieści ok 685 litrów, a maksymalnie po wyjęciu II rzędu siedzeń 2556 litrów (lub dwa materace do spania).

Novum stanowi uchwyt blokujący siedzenie gdy wieziemy ciężki ładunek. Nie doszukałem się koła zapasowego. Do testu otrzymaliśmy model napędzany 122-konnym turbodieslem, jak na dzisiejsze czasy o relatywnie dużej pojemności (2.0 litra), współpracującym z przekładnią DSG7. Nic dziwnego, że średnie zużycie paliwa wynosiło ok 6 l/100 km. Mimo sporej masy 1660 kg przyspieszanie niezłe jak na ten gatunek pojazdu.

Uwagę zwraca doskonale odizolowany układ jezdny o charakterystyce nastawionej na komfort. Również odgłos silnika starano się wyciszyć, ale i tak go trochę słyszymy. Na 7 biegu turbodiesel pracuje z obrotami zaledwie ok 1500/min. Wraz ze wzrostem prędkości jazdy – zwłaszcza od ok 120 kmh narasta szum wiatru. Prędkość maksymalną producent określił na 186 kmh, tym samym wysoko zawieszając poprzeczkę. Dobra widoczność dookoła nadwozia ułatwia podziwianie krajobrazu podczas podróży, a jednocześnie parkowanie w mieście.

Auto z zewnątrz jest mniejsze niż mogłoby się wydawać. Jego długość to zaledwie 4,5 m (zaledwie 20 cm dłuższe od Golfa). Reasumując, VW Caddy bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jazda nim daje tak dużo frajdy, że aż nie chciało mi się z niego wychodzić. Drugim zaskoczeniem była cena, bo przecież osobowe wersje furgonetek powstały jako tania alternatywa dla minivanów. Tymczasem nasz testowy egzemplarz (z wyposażeniem opcjonalnym za 21 tys. zł) kosztował 179,9 tys. zł.

Wojciech Sierpowski

Powiązane zdjęcia: