Podczas niedawnej konferencji prasowej koncernu BYD, będącego czołowym graczem na świecie w dziedzinie opracowywania i produkcji samochodów o napędzie elektrycznym, usłyszeliśmy rzecz niebywałą; otóż 13 lat temu ten chiński koncern wyprodukował pierwszy samochód, a dziś może się pochwalić 1 milionowym pojazdem. BYD zatrudnił 120 tys inżynierów, którzy w różnych ośrodkach na świecie pracowali na wspólny sukces i … osiągnęli go. A jednym z efektów jest niepozorny SUV segmentu B o nazwie Atto 2. Co prawda wolałbym nazywać go crossoverem niż amerykańskim określeniem ‘sportowy pojazd użytkowy’, bo mimo dobrych osiągów, miejskie autko co najwyżej powinno kojarzyć się z dynamicznym, a nie sportowym, natomiast kompaktowa wielkość pojazdu siłą rzeczy ogranicza użytkowość. Ale zostawmy nazewnictwo, ważniejszy samochód.

Na miasto wyruszyłem z przekonaniem, że odkryję w nim coś wyjątkowego. I już na wstępie dało się odczuć wybraną koncepcję; mały samochód ze sporym jak na ten segment wnętrzem. By nie dać się zwieść pozorom, wystarczyło wykonać kilka pomiarów. Wysokość wnętrza mierzona od górnej krawędzi przedniej szyby do podłogi to 114,5 cm, natomiast szerokość na wysokości łokci wynosi 150,5 cm. Z kolei odległość oparcia fotela od pedału hamulca to 109,5 cm, przy cofniętym fotelu między oparciami z tyłu pozostaje 66 cm. Do tego dodajmy pojemność bagażnika wynoszącą 400 litrów i po złożeniu tylnych siedzeń 1340 litrów. Bez wątpienia tajemnica projektu tkwi w dużym rozstawie osi 262 cm przy długości całkowitej 431 cm, jak również w zaskakująco dużej szerokości 183 cm. Swoje robi też wysokość 167,5 cm. Warto wspomnieć, że podłoga mieszcząca zestaw akumulatorów znajduje się na wysokości 37 cm od nawierzchni.

Ponieważ jest to autko miejskie, w którym z założenia będziemy spędzali sporo czasu, jego twórcy przywiązywali dużą wagę właśnie do wnętrza: naszego samopoczucia, ergonomii, funkcjonalności, przejrzystości deski rozdzielczej, komfortu użytkowania, designu, wielkości. Na pierwszym miejscu powinniśmy wymienić bezpieczeństwo, ale ponieważ nie jesteśmy w stanie sprawdzić jego działania, więc pozostaje wierzyć producentowi. Zresztą nie ma powodu, żeby nie wierzyć, wszak auto ma za sobą szereg testów wykonanych pod tym właśnie kątem.

Ergonomia wydaje się bez zarzutu. Zestaw wskaźników jest wystarczająco duży. Środkowy monitor można ustawić elektrycznie w poziomie lub w pionie. Umiejscowienie dźwigni ‘biegów’ na środkowej konsoli wydaje się poręczniejsze niż za kołem kierownicy. We wszystkich wersjach przednie fotele są regulowane elektrycznie, co nie jest standardem w segmencie B, natomiast w wyższym poziomie wyposażenia dodatkowo otrzymujemy podgrzewanie foteli i kierownicy. Kto preferuje sterowanie głosem, ten będzie zadowolony z tego rodzaju zaawansowanej obsługi – zwłaszcza gdy się do niej przyzwyczai.

Testowane Atto 2 oferuje więcej niż można się spodziewać. Szereg systemów dba o bezpieczeństwo, komfort i radość z jazdy. Jak przystało na elektryka, porusza się niemal bezszelestnie, bez wydzielania spalin i dynamicznie. Dzięki mocy 174 KM (moment obrotowy 290 Nm), auto ważące 1570 kg bez odczuwalnego przez nas wysiłku przyspiesza w 7,9 s i wg producenta rozpędza się do 160 kmh. Akumulator 45,1 kWh zapewnia zasięg 312 km, a w mieście gdzie możemy liczyć na intensywną rekuperację a także wydajne działanie pompy ciepła da się pokonać do 463 km. Kierowca ma do dyspozycji przełącznik trybów jazdy – Eco, Normal, Sport i Snow, którym może dostosować charakterystykę działania napędu do panujących warunków, a tym samym zwiększyć wydajność.

Producent chwali się szybkim czasem ładowania baterii oraz systemem V2L umożliwiającym zasilanie zewnętrznych odbiorników prądu (3,3 kW). Podczas jazdy uwagę zwraca zdolność pochłaniania nierówności nawierzchni – co z jednej strony należy przypisać doborowi charakterystyki zawieszenia, a z drugiej samym oponom. Dzięki wysokim ich bokom, 17-calowe felgi pracują aż 9,5 cm nad nawierzchnią. Tak więc spora ‘poduszka powietrzna’ przyczynia się do uzyskania przyjemnego komfortu jazdy. Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny – rewolucji może nie ma, ale proporcje, przetłoczenia i szereg motywów stylizacji sprawiają, że auto wygląda urokliwie. Dach wizualnie odcięto od masywnej, a przy tym nie agresywnej dolnej części nadwozia. Koła z optycznie powiększającymi je czarnymi obsadami wydają się bardzo duże, a zwisy nadwozia znikome.

Ciekawe motywy kryją się na słupkach C, na progach, ładny jest zestaw tylnych świateł z wyświetlanym znakiem nieskończoności. Nieco gorzej oceniam kształt spojlera dachowego oraz ozdoby osłony tylnego zderzaka. Ponadto brakuje mi czegoś charakterystycznego z przodu; twarz wydaje się zbyt anonimowa. Może styliści powinni się postarać o coś charakterystycznego dla tej marki i wykorzystywać opracowany wzór (nawet w różnych proporcjach) we wszystkich jej modelach – czyli zdecydować się na tzw. brand design. Jakby na to auto nie patrzeć, w segmencie kompaktowych SUVów pojawił się groźny konkurent.

Biorąc pod uwagę, że koncern BYD jest formacją mocno technologiczną, która zasłynęła już z innowacyjności i precyzji wykonania, Atto 2 przy dobrych cenach może sporo namieszać. A ceny są następujące: wersja Active kosztuje 129,9 tys zł, a wersja Boost 141 tys zł. Wkrótce dołączy do nich topowa wersja Comfort z większą baterią i mocniejszym silnikiem, o średnim zasięgu ok 420 km.
Wojciech Sierpowski

Powiązane zdjęcia: