Wiele firm samochodowych starało się jak najlepiej zaprezentować swój dorobek w roku obchodów 100-lecia marki. Ale rynek nie żywi się historią, ani nawet świetlaną przyszłością, lecz tym co da się ‘skonsumować’. Tak więc najlepszym prezentem dla producenta i dla nas, jest nowy model auta, na tyle atrakcyjny, by chciałoby się go mieć. Jak to zwykle bywa, nie każdy jest w stanie spełnić swoje życzenia, ale sam fakt, że pojazd staje się obiektem pożądania jest wiele wart.

CitroenC5_Aircross_Test_2019_01

Citroen sprawił sobie dobry prezent z okazji właśnie 100-lecia istnienia marki, bo rozpoczął sprzedaż modelu C5 Aircross. Testując go przez dłuższy czas nie trudno było zauważyć, że auto podoba się, albo … podoba się bardzo. Modne proporcje, świetna stylizacja z charakterystyczną twarzą, wiele ciekawych detali wpisanych w prosty, rzeczowy design – to wszystko sprawia, że pod względem wyglądu C5 Aircross natychmiast staje się liderem marki. Jeśli całkowita ocena z testu byłaby również tak pozytywna jak wygląd, to spokojnie można by powiedzieć, że mamy do czynienia z najlepszym Citroenem w historii. Choć ostra zima podniosła poprzeczkę oceny, C5 Aircross nieźle radził sobie z aurą. Na noc celowo zostawialiśmy go przed garażem. Jest zelektronizowany, więc nie musząc wyjmować kluczyka z kieszeni, automatycznie nie mieliśmy problemów z zamarzającymi zamkami.

CitroenC5_Aircross_Test_2019_04

Mimo sporej przestrzeni wnętrza systemy odpowiedzialne za rozmrażanie szyb i likwidację zaparowania działały skutecznie, a rozruch silnika jakby w ogóle nie dostrzegał mrozu. Inna sprawa, że nie było to -30, tylko zaledwie -10-15 stopni poniżej zera. Jazda na krótkich odcinkach nie sprzyjała oszczędności paliwa, zresztą styl jazdy również. Ku zaskoczeniu wynik takiego kursowania po mieście okazał się i tak zaskakujący, bo średnie zużycie minimalnie przekroczyło 10 l/100 km. Jest on tym bardziej pozytywny, że pod maską funkcjonował silnik benzynowy 1.6 o mocy 180 KM, a auto – tak jak większość SUV-ów – wcale nie jest lekkie (1430 kg). Do tego moc na przednie koła płynęła poprzez przekładnię automatyczną (z możliwością ręcznej zmiany 8 biegów łopatkami przy kierownicy).

CitroenC5_Aircross_Test_2019_05

Ogólnie wyciszenie auta (silnik, układ jezdny, wiatr) jest bardzo dobre, przy czym fajnie jakby udało się jeszcze lepiej wyciszyć silnik w górnym zakresie obrotów. Elektronika dba o to by auto jeździło neutralnie i w razie utraty przyczepności przez któreś z kół łagodnie reaguje. Zaskakująco dobrze – wręcz rewelacyjnie – spisywały się zimowe opony. A jeszcze lepiej spisywało się zawieszenie, które – może z lekką przesadą – dosłownie prasuje nierówności nawierzchni. Dodatkowe poduszki gazowe w amortyzatorach sprawiają, że auto wyjątkowo łagodnie reaguje na nierówności. I co istotne dzieje się tak nawet przy minusowej temperaturze.

CitroenC5_Aircross_Test_2019_03

Na trasie, zgodnie z oczekiwaniem, zużycie paliwa zmalało do ok. 8 l/100 km. Wnętrze nie wzbudza żadnych zastrzeżeń; jest ładne i ergonomiczne, a deska rozdzielcza czytelna i nowoczesna, z możliwością zmiany konfiguracji zestawu wskaźników. Właściwie jej wzór kojarzył nam się z deską Berlingo, więc czuliśmy się jak w domu. Dużą przyjemność sprawia podróżowanie tak bogato wyposażonym autem. Osobiście chyba nie chciałbym dopłacać 8,5 tys. zł do tapicerki skórzanej (+masaż), podobnie jak i 4,5 tys. zł do przeszklonego elektrycznie otwieranego dachu, być może nawet do lakieru perłowego 3,5 tys. zł. Ale to kwestia upodobań, preferencji i możliwości finansowych. Dobrze, że mamy taki wybór. Jak zwykle wszystko kosztuje. Najtańszy C5 Aircross (1.2 PureTech) to wydatek 86,9 tys., wersja 1.6 PureTech 104,4 tys. zł, ale cena bogato wyposażonego auta – tak jak w przypadku naszego egzemplarza testowego – wzrasta do blisko 150 tys. zł. Tak czy inaczej, ceny C5 Aircross kończą się tam, gdzie zaczynają się ceny wozów prestiżowych marek.

CitroenC5_Aircross_Test_2019_06

W białym kolorze C5 Aircross prezentował się dobrze, natomiast drugi egzemplarz, którym jeździliśmy – w grafitowym kolorze wyglądał rewelacyjnie. Być może nawet zasługuje na miano najładniejszego crossovera w historii, który pod względem stylu nie naśladuje żadnego z konkurentów, tylko podąża własną drogą. Pomarańczowe wstawki ubarwiają nadwozie i podkreślają lajfstajlowy charakter samochodu. Zadając sobie pytanie; co bym zmienił lub poprawił w tym aucie? Długo wokół niego chodziłem i przypatrywałem się. Wyszło na to, że akceptuję ten model takim, jaki jest. WS

Powiązane zdjęcia: