Wszystko wskazuje na to, że mija pewna epoka w prezentacji motoryzacyjnych nowości. Od ponad 100 lat auta debiutowały na specjalnie do tego celu organizowanych salonach samochodowych. Ale od pewnego czasu mieliśmy do czynienia z niekorzystnymi tendencjami, prowadzącymi do spadku zainteresowania tego typu wystawami: po pierwsze – koszt stoisk i ogólnie udziału (ceny hoteli, podróżowania itd) wzrosły do tego stopnia, że koncerny zaczęły wycofywać się z wystaw, prezentując auta w innych miejscach i terminach między salonami, co pozwala poświęcić więcej czasu poszczególnym pojazdom.

Po drugie – do paranoicznych rozmiarów urosła lokalna gigantomania, którą dało się zaobserwować w osobnych halach niemiecki koncernów BMW, Mercedes i VW. Podczas IAA we Frankfurcie prezentowały wszystko co się rusza na kołach, powodując kompletną dezorientację wśród zwiedzających, którzy nie byli w stanie przyswoić tylu informacji i odróżnić nowości od odgrzewanych staroci.

Z dziennikarskiego punktu widzenia, od czasu pojawienia się w internecie wyczerpujących materiałów firmowych, salony już dawno przestały być atrakcyjne, bo samochodów i tak nie da się obejrzeć, ani porozmawiać z dużą częścią przedstawicieli firm, bo po pierwsze jest za głośno, a po drugie trudno się ich doszukać, jakby zapominali, że podczas dni prasowych są tam dla dziennikarzy. Zresztą w takim tłumie momentami nawet trudno jest się przemieścić.

Internet zmultiplikował liczbę dziennikarzy. Dziś jest nim każdy, kto napisze byle co i ma drukarkę na której sobie wydrukuje legitymację prasową oraz wizytówkę z napisem freelancer. Kiedy pojawiły się symptomy słabnącego zainteresowania salonami w Detroit, Tokio, we Frankfurcie i Paryżu, gdzie wystawiało się o jedną trzecią firm mniej niż zwykle, wydawało się, że jedynym niezagrożonym salonem pozostaje neutralna ‘Genewa’. Jednak niczym grom z jasnego nieba właśnie na Palexpo spadł Koronawirus i oficjalnie to za jego sprawą odwołano wystawę.

Nieoficjalnie, krążyły plotki, że organizatorzy mieli problem z zapełnieniem powierzchni. Stąd już rok wcześniej przeznaczyli dużą powierzchnię na zorganizowaną przez jednego z dziennikarzy wystawę aut pewnej legendarnej marki. Ale nie da się zapełnić w ten sposób jednej trzeciej powierzchni. Wraz z salonem wpadkę zanotował konkurs Car of the Year, którego zakończenie odbyło się za zamkniętymi drzwiami.

Pytanie co dalej? Mówi się, że wiele firm dopiero teraz dostrzeże, ile kosztowały tzw. światowe wystawy i już nie wróci do nich; i to nie z powodu wirusa. Nie wróci też wielu dziennikarzy, bo – jak mówią – po co, skoro i tak wiedzę dotyczącą nowości czerpie się z internetu? Najgorsze, że w podobnej sytuacji co Genewa jest Poznań Motor Show i nie tylko.

Wojciech Sierpowski

Powiązane zdjęcia: