Chiński koncern Chery reprezentowany jest w Polsce poprzez marki Omoda i Jaecoo. Omodę 5 po krótce już przedstawiałem, więc kolej na Jaecoo 7.

Występuje on w dwóch wersjach: miejskiej Urban 2WD oraz terenowej Offroad AWD. Tym razem usiadłem za kierownicą tego drugiego, przy czym – jak to w życiu – dominowała jazda miejska. Jestem przekonany, że większość nabywców też będzie eksploatowała to auto w mieście, a tylko nieliczni zjadą nim w trudny teren. Aczkolwiek samochód ma duszę rekreacyjną, więc z pewnością będzie wykorzystywany podczas weekendowych wypadów w nieznane. W takich warunkach napęd AWD i spory prześwit mogą okazać się bardzo cenne.

W mieście Jaecoo robi bardzo pozytywne wrażenie i zdecydowanie przyciąga spojrzenia. Pytanie tylko co jest rzeczywistym powodem; podobieństwo do Range Rovera Evoque, czy też specyficzna, dość agresywnie wyglądająca twarz z mega grillem o pionowym użebrowaniu, znanym np. z Lincolnów (nazywanym Waterfall). Wszystko wskazuje na to, że chińskie marki uwielbiają wielkie grille i dlatego taki właśnie zdobi twarz Jaecoo.

Rzeczywiście samochód podoba się, a zagłębiając się w arkany designu, trudno mu przypiąć jakąś łatę. Wniosek jest prosty; styliści Chery kierują się wzorami występującymi w naturze (biodesign), a te są wszędzie takie same. Jednak wykazali się też kreatywnością, o czym świadczą oryginalne wzory takie, jak wystrój przednich świateł zarówno tych górnych jak i układ podwojonych świateł dolnych. Bez wątpienia ze świata sztuki pochodzą ramiona lusterek zewnętrznych.

Innowacyjnym motywem są zanikające ku tyłowi przetłoczenia boków zaczynające się przy górnych światłach. Ciekawy motyw stanowią tylne światła pokryte przezroczystym kloszem, pod którym znalazł się również napis Jaecoo. Do gustu nie przypada mi wystrój felg. Swoją drogą taki wypełniacz stanowi dobry sposób na schowanie małych tarcz hamulcowych. Nie pokusiłem się jednak by zdjąć koła i je zobaczyć. Zresztą wiadomo, że wzór felg jest kwestią gustu i na szczęście można je zmienić. Gdy oglądałem Jaecoo na zdjęciach a nawet jeszcze podczas pierwszej prezentacji, to auto – za sprawą designu – wydawało mi się większe. Z czasem jakby zmalało w moich oczach i właściwie trudno się dziwić, wszak jest pojazdem segmentu C. Jego rozstaw osi to 267 cm, a gabaryty: 450×186,5×168 cm. To nie zmienia faktu, że wnętrze jest obszerne jak na ten segment.

Uzyskanie takiej przestrzeni ułatwiło małe pochylenie bocznych ścian nadwozia i spora wysokość samochodu. Nawet jeśli odliczymy prześwit wynoszący 20 cm, to od górnej krawędzi szyby do podłogi odmierzyliśmy 115 cm. Szerokość kabiny na wysokości łokci wynosi 148 cm. Gdy tylko zbliżymy się do auta z kluczykiem w kieszeni, z drzwi wysuwają się klamki. Szerokie drzwi zarówno przednie jak i tylne ułatwiają zajmowanie miejsc. Dolna krawędź dachu po otwarciu drzwi wynosi 149 cm. Wnętrze, deska rozdzielcza i konsola środkowa pod względem koncepcji nie wzbudza zastrzeżeń, natomiast jak na auto przysyłane do Europy, za dużo jest elementów ‘chromowanych’.

Podoba mi się koncepcja deski rozdzielczej – mały zestaw wskaźników przed kierowcą, wspomagany wyświetlaczem head-up, a centralnie na desce rozdzielczej duży monitor dotykowy. Nie jestem pewien, czy jego działanie programowali europejscy informatycy, bo czasami trudno się na nim połapać. Uważam, że obsługa w ten sposób obsługiwanych urządzeń do pewnego stopnia powinna być znormalizowana. Słabo ‘wyczuwalne’ są włączniki na konsoli kierownicy. Przez to chcąc regulować głośność sprzętu audio, musimy oderwać wzrok od drogi i spojrzeć na potencjometr. Szkoda, że miękkim materiałem nie wyłożono kieszeni w drzwiach, bo wszystko co włożymy przesuwa się podczas jazdy i klekocze.

Jak przystało na nowoczesne auto konsola środkowa jest piętrowa. Nie nowym, ale bardzo fajnym rozwiązaniem okazuje się regulacja fotela pasażera z miejsca kierowcy. Natomiast za szeroka jest czarna skrzynka za wewnętrznym lusterkiem zasłaniająca światła przed skrzyżowaniem. Po odsunięciu fotela kierowcy, odległość od pedału hamulca do oparcia sięga 107 cm. Przechodząc do tyłu; między oparciami foteli pozostaje 67 cm. Jednym słowem każdy z pasażerów może wygodnie rozsiąść się. Mało tego, jeszcze zostało sporo miejsca na bagaże: 560-1350 litrów. Uchylna przegroda znajduje się na wysokości 77 cm, a pod nią niespodzianka w postaci koła dojazdowego, świadcząca, że mamy do czynienia z samochodem rodzinnym, w razie awarii niepozostawiającym nas w beznadziejnej sytuacji. Szkoda, że dojazdówkę osadzono wysoko na jakimś podwyższeniu, które najprawdopodobniej kryje część elektroniki, bo miejsca na bagaże byłoby jeszcze więcej. Klapa bagażnika otwiera się elektrycznie, na wysokość 182 cm – jak na odbiorcę europejskiego przydałoby się kilka centymetrów więcej, by nie uderzał głową o zamek.

Jazda Jaecoo trochę studzi ocenę, bo od połowy obrotów silnik jest głośnawy. Sytuację ratuje 7-biegowy, 2-sprzęgłowy automat DSG, który sprawia, że na najwyższym przełożeniu przy 100 kmh silnik pracuje z obrotami 1800/min. Jest o jednostka TGDI R4-1.6 o mocy 147 KM (moment obrotowy 275 Nm). Dynamiki – jak na auto turystyczno-rodzinne nie brakuje, ale czasami za długo trwa ruszanie. Dodatkowo wydłuża się, gdy przyciskiem nie zwolnimy hamulca ręcznego. Zdecydowanie powinien działać automatycznie po wciśnięciu pedału gazu. Przyspieszenie byłoby zapewne lepsze niż 11,4 s do setki, gdyby nie masa przekraczająca 1700 kg.

W testowanej wersji Offroad układ AWD sprawia, że podczas ruszania i pokonywania zakrętów nawet na luźnej nawierzchni mają znikomą tendencję do prześlizgiwania się. 7 trybów jazdy dostraja układ jezdno-napędowy do warunków drogowych. Średnie zużycie paliwa producent określił na 8,0 l/100 km, natomiast po mieście odnotowaliśmy średnią 11 litrów.

Nad zużyciem paliwa oraz nad wyciszeniem przydałoby się jeszcze popracować, podobnie jak i nad dostrojeniem charakterystyki zawieszenia, by auto mniej pochylało się na zakrętach a jednocześnie miało bardziej miękką fazę działania amortyzatorów. Podobno nie można mieć wszystkiego, a i tak jest nieźle, zwłaszcza, że nabywca otrzymuje 7-letnią gwarancję (lub 150 tys. km) i biorąc pod uwagę wyposażenie – w tym w systemy związane z bezpieczeństwem – atrakcyjną cenę. Koncern Chery wycenił wersję AWD na 157 900 zł, ale eksploatując auto w mieście, spokojnie możemy zdecydować się na przednionapędową wersję Urban (139 900 zł), albo poczekać na hybrydę, która z pewnością będzie mniej paliła.
Wojciech Sierpowski

Powiązane zdjęcia: