Trzy tygodnie przed oficjalną premierą (IAA), w Warszawie odbyła się prapremiera nowego Opla Corsy. O ile zwykle mówimy o designie, ergonomii, jakości, wyposażeniu i bezpieczeństwie wprowadzanego modelu, w przypadku Corsy nr 1 stała się jego wersja elektryczna; załapie się na dopłaty, czy nie?
Opel najwyraźniej zrobił wszystko by Corsa-e mieściła się cenowo w planowanym pułapie dla osób fizycznych, który ma wynieść 125 tys. zł. Jednocześnie mówi się, że dopłata nie może przekraczać 30% ceny nabycia pojazdu i maksymalnie będzie mogła wynieść 37,5 tys. zł.
Oprócz Opla segmentu B, w kwocie do 125 tys. zł mieści się Smart i VW up – samochody uboższego segmentu B, zapewne mniej atrakcyjne dla polskiej rodziny. Ale dobrze, że takie istnieją, bo przecież są też single i pary bezdzietne. Dopłata rządowa na poziomie 37,5 tys. zł wydaje się trafnie skalkulowana.
Skoro Opel może, to niech inni też się starają, by zmieścić się w kwocie 125 tys. zł. Najłatwiej jest się tłumaczyć wysokimi kosztami wdrażania i wysokimi kosztami marketingu.
Co do pierwszego powodu, to zdaniem jednego z konstruktorów zajmujących się właśnie elektrykami, koszty wdrażania elektrycznego układu napędowego rozkładają się też na firmy dostarczające te zespoły.
Natomiast drugi powód świetnie skomentowano podczas premiery Lynk&Co – to europejskie rozbudowane działy marketingu i ich pomysły generują koszty (wniosek był prosty).
Swoją drogą, ciekawe jak wyjdzie VW na włożeniu ogromnych pieniędzy w reklamę elektrycznego ID3, którego jeszcze nie ma? Jeśli niemiecka marka nie załapie się na dopłaty, to przynajmniej u nas Opel zwinie całą pulę klientów chcących jeździć cicho, bezwonnie i ekologicznie.
Właściwie to nie całą, bo zaraz pojawią się pozostałe modele tego projektu czyli elektryczne DS3 Crossback i Peugeot 208. Co takiego zrobił koncern PSA, że może oferować tak relatywnie korzystnie samochody elektryczne?
Otóż opracował uniwersalną płytę podłogową, dzięki której auto może być wyposażane w niemal dowolny zespół napędowy. Co prawda umieszczenie baterii pod przednimi i tylnymi fotelami nie pozwala na taki ich zasób jak przy bateriach płasko rozłożonych niemal na całej podłodze, więc zamiast ponad 400 km Corsa e legitymuje się zasięgiem ‘tylko’ 330 km, ale osób, które ten parametr zadawala jest ogrom.
Oczywiście i w Corsie znalazłby się sposób na dołożenie 100 kg baterii, tylko po co? I tak kraj, który chce zelektryfikować motoryzację musi stworzyć gęstą sieć szybkich ładowarek.
Nawiasem mówiąc, Opel jest ciekawym przypadkiem, przecież od wieków ma proroczo wpisaną elektryczność w swoje logo. Wojciech Sierpowski
Opel Corsa: #prezentacjaOplaCorsa #nowaCorsa #newCorsa #Corsatest #AutoRok
polub nas na facebooku: http://www.facebook.com/MagazynAutoRok/