W marce Skoda funkcję wozu flagowego od dziesięcioleci pełnił model Superb. Teraz w dobie suvów i napędów hybrydowych bezwzględna dominacja Superba nie jest aktualna, bo razem z nim powstała nowa generacja Kodiaqa, która dzięki dużemu prześwitowi i wysokiemu nadwoziu potrafi nieco więcej niż limuzyna. Poprzednia generacja Kodiaqa stała się symbolem wszechstronności oraz innowacyjności.

Nowy model ma więc ułatwione zadanie zwłaszcza, że wyposażono go w najnowsze zespoły zarówno mechaniczne jak i rozwinięte systemy elektroniczne. A przy tym Skoda mocno podciągnęła design. Choć zmiany są ewolucyjne, dzięki nowym motywom stylizacyjnym, efekt wydaje się znakomity. Zresztą nie ogranicza się on do wyglądu zewnętrznego. Równie atrakcyjne jest wnętrze. Fotele są wygodne i mają duży zakres regulacji. Możemy zmieniać nie tylko profil oparcia, ale i długość siedziska.

Deska rozdzielcza wydaje się trochę za ciężka, za bardzo rozbudowana, ale pokryto ją przyjemnymi dotyku materiałami. Zegary mogłyby być tej wielkości co są, ale zbędna jest ich duża obsada. Bez niej deska byłaby lżejsza, bardziej przejrzysta. Przydałby się większy zakres regulacji kolumny kierownicy w dół, bo tak jak jest, trudno trzymać kierownicę a jednocześnie podpierać łokieć o podłokietnik. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest podwójny zamykany schowek przed pasażerem, zapobiegający pojawianiu się nieładu na desce rozdzielczej. Szkoda, że konsola środkowa nie jest całkowicie zamykana.

Wnęki drzwi wyłożono wykładziną, więc nic nie przesuwa się i nie klekocze podczas jazdy. Tradycyjnie w drzwiach kryje się parasolka. Wsiadając nie zawadzamy o krawędź dachu, bo znajduje się 144,5 cm nad nawierzchnią (pomiar po otwarciu drzwi), a tego podczas wsiadania nie przeszkadza nam deska rozdzielcza. Jej narożnik wystaje zaledwie 6,5 cm. Wysokość wnętrza mierzona od górnej krawędzi przedniej szyby do podłogi to 116 cm, natomiast szerokość na wysokości łokci 151cm. Z kolei odległość oparcia fotela (maksymalnie odsuniętego) od pedału hamulca to 109 cm, przy cofniętym fotelu między oparciami z tyłu pozostaje 74 cm, a więc miejsca jest tyle, że możemy założyć nogę na nogę, aczkolwiek ze względu na bezpieczeństwo, podczas jazdy nie powinniśmy tego robić. Podłoga bagażnika znajduje się na wysokości 72 cm.

Mierząc od spodu, pokrywa bagażnika elektrycznie unosi się na wysokość 185 cm i nie ma kantów o które moglibyśmy się boleśnie uderzyć głową. Bagażnik ma pojemność 745-1945 l. Szerokość między wnękami wynosi 103 cm, długość 111 cm, a po położeniu oparcia 190 cm lub więcej, bo długość ogranicza oparcie fotela. Do testu otrzymaliśmy wersję iV – przednionapędową z układem PHEV, ale warto wiedzieć, że topowa wersja otrzymała napęd AWD. Hybryda składa się z silnika spalinowego R4 TSI-1.5-150 KM oraz elektrycznego 116 KM, jak łatwo obliczyć łącznie dysponuje mocą 204 KM.

Napęd przenoszony jest poprzez przekładnię A6, która może być sterowana również manualnie łopatkami za kierownicą. Cały zespół pracuje płynnie i cicho, aczkolwiek silnik spalinowy na wyższych obrotach zaznacza swoje istnienie. Podczas ruszania na mokrej lub luźnej nawierzchni, przednie koła przy dużym momencie obrotowym mają tendencję do prześlizgiwania się, ale kontrola trakcji studzi ich zapędy. W trybie EV da się pokonać 112 km. Póki w baterii był odpowiedni zasób energii średnie zużycie wynosiło tyle co nic – 1,5-2,5 l/100 km. Jak zaczęło być krucho z prądem, średnia wzrosła do 6,5 l, a gdy pozostał tylko silnik spalinowy, zużycie kształtowało się na poziomie 9,3 l/100 km. Osiągi jak na mniej więcej 2-tonowy pojazd spore. Sprint do setki trwa 8,4 s, prędkość maksymalna wg producenta wynosi 210 kmh.

Ogólnie jazda Kodiaqiem jest spokojna, nie męczy nawet na długich trasach. Wysoki komfort jazdy raczej nikogo nie powinien zaskoczyć. Zawieszenie z łatwością ‘połyka’ nierówności w czym pomocne są boki opon o wysokości ok 7,8 cm (odległość felgi od nawierzchni). Koła mają rozmiar 235/50-19 i średnicę zewnętrzną ok 70 cm. Prześwit wynosi 18,9 cm, więc nie musimy się obawiać byle przeszkody. Skoda Kodiaq w testowanej konfiguracji kosztowała 223 550 zł.
Wojciech Sierpowski

Powiązane zdjęcia: