Zapowiedzi sprzed kilku lat wskazywały, że niebawem na rynku pozostaną już tylko elektryki. Tymczasem rynek ma swoją moc i pokazuje, że nawet Europa nie jest gotowa na rewolucyjną przemianę z dnia na dzień. Dobry przykład stanowi Volvo, które zapowiadało rychły koniec benzyniakom, ale statystyki sprzedaży wykazały podział społeczeństwa w tym zakresie. Masa ludzi chce nadal jeździć spalinówkami, a nie być skazana na stacje ładowania. Na szczęście pojawiły się hybrydy spalinowo-elektryczne, które mogą zadowalać dojeżdżających codziennie do pracy, a zarazem umożliwiać niczym nieograniczone wypady weekendowe i urlopowe.

Do testu otrzymaliśmy kombi V60 T6, które doskonale uzupełnia gamę, bo przy SUV-ach wydaje się sportowym autem rodzinnym o komfortowym, luksusowo wykończonym wnętrzu. Pomijając fakt, że nasze samochód testowy był znacznie niżej zawieszony (prześwit 14 cm) niż SUV, to komfort jazdy jest wyższy, bo kombi doskonale wybiera drobne nierówności nawierzchni, podczas gdy SUV nie tłumi ich, gdyż miękka faza działania amortyzatorów wywoływałaby przechyły na zakrętach, które nam dałyby się we znaki.

Tymczasem V60 mimo niskiego profilu opon (235/40-19, wysokość koła 65 cm, odległość felgi od nawierzchni 5,5 cm) prowadzi się perfekcyjnie – co na śliskiej lub luźnej nawierzchni zawdzięcza układowi eAWD. Pokonuje zakręty neutralnie, a jeśli nawet występują jakieś niekorzystne siły, elektronika wyręcza nas z walki o utrzymanie stabilnej jazdy. Napęd na 4 koła powstał z układu hybrydowego; przednie koła napędza silnik spalinowy R4T-2.0 o mocy 253 KM, zaś tylne silnik elektryczny 145 KM. W arytmetyce hybryd suma tych mocy wynosi 350 KM. Gdyby nie fakt, że auto waży 2064 kg, można by powiedzieć – dostrojone na ostro.

Zresztą dane techniczne i osiągi mówią same za siebie: łączny moment obrotowy sięga 660 Nm (350+e309 Nm), sprint do setki trwa zaledwie 5,4 s, prędkość maksymalną ograniczono do 180 kmh. Ciekawe jest to, że mimo tak dużej masy własnej, i akumulatora o pojemności zaledwie 19 kWh, T6 bez włączania silnika spalinowego jest w stanie pokonać ok 100 km. Gdy poruszamy się hybrydowo, średnie zużycie paliwa wynosi ok 0,7 l/200 km. Po wyładowaniu baterii z oczywistych powodów wzrasta ono do 9-10 l/100 km.

Wnętrze wizualnie jest bardzo atrakcyjne – zwłaszcza gdy preferujemy nowoczesną klasykę. Wielkość wnętrza i jego ergonomia nie wzbudzają zastrzeżeń. Zresztą nie może być inaczej, bo auto nie jest przecież małe. Odznacza się rozstawem osi 287 cm, długością 478 cm, szerokością 185 cm i wysokością 143 cm. Te parametry przekładają się właśnie na rozmiar wnętrza: szerokość na wysokości łokci 150 cm, wysokość od górnej krawędzi przedniej szyby do podłogi 107 cm, dolna krawędź dachu (po otwarciu drzwi kierowcy) od nawierzchni 125 cm.

Dla porównania te same parametry (w tej samej kolejności) w SUV-ie XC60: szerokość wnętrza 153,5 cm / wysokość 113 cm / krawędź dachu 146 cm. Nawet jeśli do V60 wsiada się mniej wygodnie niż do SUV-a, bo wszystko znajduje się niżej, po zajęciu miejsca czujemy wygodę. Zwłaszcza dotyczy to osób długonogich. Miejsca nie brakuje też na tylnych siedzeniach. Bagażnik ma pojemność 480-1430 l. Podłoga bagażnika znajduje się na wysokości 60 cm (w XC60 – 69,5 cm).

Reasumując; Volvo V60 w tej wersji jest perfekcyjną klasyką, z którą trudno rywalizować nawet najnowszym pojazdom. Akceptuję to auto takie, jakim jest. Aczkolwiek cena bogato wyposażonej wersji mogłaby być nieco niższa. Póki co bazowa wersja kosztuje 244 900 zł, natomiast testowany egzemplarz – 340 250 zł.
Wojciech Sierpowski

Powiązane zdjęcia: