Od dłuższego czasu mówi się o powrocie minivanów na drogi Europy. Póki co dominują 5 i 7-miejscowe, niezwykle przestronne wersje vanów, ale pojawiają się też indywidualnie realizowane projekty, których topowe wersje mocno zaskakują pod względem luksusu i nie tylko. Jednym z nich jest Lexus LM. Występuje on w wersji 7 i 4-miejscowej. Do testu otrzymaliśmy tę drugą – absolutny top jeśli chodzi o poczucie luksusu.

Producent porównuje jazdę na fotelach z tyłu do lotu prywatnym odrzutowcem. I rzeczywiście, przy odrobinie fantazji można się z tym zgodzić. Ta wersja jest specyficzna, bowiem 2-miejscową biznes klasę oddziela od ‘szoferki’ stała przegroda z elektrycznie podnoszoną szybą działową, która może pozostać przezroczysta, albo stać się mleczną. Po zamknięciu szyby, całość jest tak akustycznie izolowana, że nie słychać z drugiej strony nawet głośnej rozmowy, ani też nie widać co dzieje się w biznes klasie. Jej pasażerowie podróżują w lotniczych fotelach. Mogą jechać w pozycji siedzącej, półleżącej, albo leżącej, włączyć podgrzewanie foteli, wentylowanie lub masaż.

W bocznych podłokietnikach mają miejsca na kubki z napojem oraz wysuwane lotnicze stoliki. W środkowym podłokietniku znajdują się schowki. Przed sobą pasażerowie mają dwa niezależne systemy ekranów i sparowane z nimi piloty. Ekrany mogą też działać jako jeden, bardzo szeroki obraz. Poniżej znajduje się lodówka. Boczne szyby wyposażono w rolety, okna dachowe też są elektrycznie przesłaniane, by promienie słońca nie nagrzewały wnętrza pojazdu. Wszystkie drzwi mają elektryczne zamki oraz dociągacze, uniemożliwiające pozostawienie niedomkniętych drzwi. To samo dotyczy tylnej klapy. Z tyłu pozostaje jeszcze sporo miejsca na bagaż (752 litry).

Ku zaskoczeniu w bagażniku znaleźliśmy koło zapasowe. Można powiedzieć, że to normalne, ale w innych nowych pojazdach długo moglibyśmy szukać. Odpowiedni dobór charakterystyki zawieszenia i rozstaw osi sięgający 3 m sprawiają, że jazda LM-em jest niezwykle komfortowa. Zawieszenie jest na tyle miękkie, że podczas przyspieszania czujemy jak przód auta lekko się unosi. Można to krytykować, ale efekt jest fajny. Mniej lubimy przechyły boczne, więc w tego typu pojeździe kierowca musi się nauczyć nie dopuszczać do nich. Na równej nawierzchni auto dosłownie płynie. Na pofalowanej jest nieco gorzej, ale to nadal wysoki poziom komfortu.

Uwagę zwraca ogólne dobre wyciszenie zarówno przedniej jak i tylnej części kabiny. Uzyskanie doskonałego efektu wspiera system Active Noise Control, podczas jazdy przesyłający fale dźwiękowe w przeciwnych fazach przez głośniki. W ten sposób redukowany jest hałas o niskiej częstotliwości. Zespół napędowy jedynie słychać, gdy gwałtownie wciśniemy pedał gazu, bowiem jak to w koncernie Toyoty stosowana jest przekładnia bezstopniowa, która w takiej sytuacji wymusza wysokie obroty silnika. Oczywiście kierowca może tak postępować gdy jedzie sam, natomiast wożąc pannę Daisy musi spokojnie i płynnie przyspieszać i tak samo hamować.

Jeśli chodzi o samą ‘szoferkę’, za sprawą daleko do przodu wysuniętej szyby, wydaje się ona przeogromna. Potwierdza to odległość dolnej krawędzi przedniej szyby np. od monitorów (84 cm) albo koła kierownicy (100 cm). Jednak gdy wsiądę za kierownicę, nadmiaru miejsca nie czuję, bo przegroda uniemożliwia pochylenie oparcia do tyłu. Przednia część wnętrza wyróżnia się dobrym designem, czego przykładem może być ciekawie ukształtowana oprawa zestawu zegarów. Między fotelami znajduje się obustronnie otwierany spory schowek. Podwojone słupki A nie ograniczają widoczności, natomiast gorzej gdy spojrzymy do tyłu na skos, zwłaszcza jak pasażer w biznes klasie zasłoni szyby boczne roletami. Jeśli podniesie szybę przegrody i uczyni ją nieprzejrzystą, zdani będziemy na obraz z monitora oraz intuicję, ale warto pamiętać, że ta potrafi płatać figle.

Jeśli ktoś chciałby porównać Lexusa LM ze swoim autem, to pomiary są następujące: szerokość wnętrza na wysokości łokci 158 cm, wysokość wnętrza mierzona od górnej krawędzi przedniej szyby do podłogi 120 cm, wysokość krawędzi dachu (po otwarciu drzwi) nad nawierzchnią 164,5 cm, wysokość stopnia ułatwiającego wsiadanie 38 cm, wysokość podłogi 48 cm. Odległość oparcia fotela od pedału hamulca 102 cm. W biznes klasie wysokość wnętrza wynosi 130-135 cm, szerokość 150 cm, a podłoga jest na wysokości 47,5 cm. Dodajmy, że rozmiary zewnętrzne modelu LM to 513x189x195 cm.

Choć istnieje powszechne przekonanie, że wszystko co wielkie, czarne i ma 4 koła jest SUVem, producent odcina się od tego segmentu, o czym świadczy choćby rezygnacja z jakichkolwiek cech i dodatków rekreacyjno-offroadowych. Styliści ekskluzywnego modelu LM zadbali o niebywałe proporcje a także o specyficzny wygląd. Tworzy go między innymi przeogromny grill, zaskakująco poprowadzone krzywizny powierzchni, jak również szereg chromowanych ozdobników charakterystycznych dla Lexusa. Nie brakuje opinii, że LM wygląda jak opancerzony.

Uwagę zwraca ekstremalnie wysoko poprowadzona linia pasa – albo jak kto woli – dolna linia okien. To ona dzieli nadwozie na dolną część burtową i górną przeszkloną. Mierząc bok od podłoża, ta pierwsza ma wysokość 130 cm (109 cm licząc od dolnej krawędzi drzwi do szyby), a druga – czyli wysokość okna zaledwie 42 cm. Druga para drzwi jest szeroka na 137 cm, natomiast maska ekstremalnie krótka. Biorąc pod uwagę proporcje pojazdu, koła wydają się małe, choć rozmiar 225/55-19 wskazuje co innego (wysokość koła 67 cm). Po prostu giną w połaci czarnego płaszcza. A ten wydaje się długi, nisko leżący nad nawierzchnią. Gdy pod autem pojawi się czarny cień, możemy odnieść wrażenie, że ciągnie się ono po podłożu. Na szczęście optycznie zakańcza go chromowana listwa biegnąca wokół nadwozia. Pozory jednak mylą, bo prześwit wynosi 15,2 cm.

Nawet jeśli powiemy, że przy tych gabarytach pojazdu nie jest to dużo, to w powiązaniu z układem AWD (E-Four) wystarczy, by auto stabilnie jechało w każdych warunkach pogodowych. Zresztą mocy też nie brakuje; hybryda 350h składająca się z silnika spalinowego R4-2.5-190 KM i elektrycznego z przodu o mocy 182 KM oraz 54-konnego przy osi kół tylnych, dysponuje łączną mocą 250 KM. Podczas jazdy miejskiej poniżej 50 kmh na zegarach włącza się zielony napis EV świadczący, że spore odcinki pokonujemy bez pomocy silnika spalinowego. Jeśli się włącza, to przy stałej prędkości 100 kmh przekładnia bezstopniowa utrzymuje jego obroty na niewiarygodnie niskim poziomie 1000/min.

Nic dziwnego, że średnie zużycie paliwa wynosi 7-7,2 l/100 km i to bez konieczności doładowywania akumulatora z zewnątrz. Mimo masy 2185 kg LM przyspiesza w 8,7 s do setki i osiąga 190 kmh. Jednym słowem tankujemy benzynę i jeździmy bez ograniczeń. Szkoda tylko, że cena ogranicza liczbę zainteresowanych takim cackiem. Wersja 7-miejscowa kosztuje 599 900 zł, natomiast za 4-miejscową trzeba zapłacić 729 900 zł.

Wojciech Sierpowski

Powiązane zdjęcia: