Producentów chińskich oferujących auta na naszym rynku jest już tylu, że powoli tworzą się grupy aut doceniane przez dziennikarzy motoryzacyjnych. Wśród nich wysoką pozycję zajmuje między innymi Omoda 5 koncernu Chery. Z zewnątrz niczym nie odbiegałby od licznych konkurentów, gdyby nie jeden motyw. Otóż wyróżnia go charakterystyczny wlot powietrza. Początkowo sceptycznie odnosiłem się do nadwymiarowych grilli i wielkoformatowych wzorów parametrycznych – zwłaszcza, że występują w prawie każdym chińskim samochodzie, ale zmieniam zdanie, bo w sumie to fajny kierunek, by auto z Chin już przy pierwszym spojrzeniu wyglądało jak chińskie; wszak akcentowanie własnej kultury może stać się wartością samą w sobie. Wzór Diamond Matrix wykorzystałbym nawet na tylnych słupkach, które podążają za modą, ale w gruncie rzeczy są pozbawione silnego charakteru. Tylne światła byłyby oryginalne gdyby nie 10 albo 15 podobnych w samochodach innych marek. Mimo tych uwag Omoda 5 zwraca na siebie uwagę pozostawiając pozytywne wrażenie.
Swoimi rozmiarami wpisuje się w europejski segment C. Biorąc pod uwagę fakt, iż będąc crossoverem ma duże koła (215/55-18) i siłą rzeczy jeszcze pokaźniejsze wnęki kół, wielkiego nadmiaru przestrzeni nie możemy się spodziewać. Gdybym mógł, z chęcią odsunął pedały i wnękę koła o 2-3 cm do przodu, by trochę bardziej rozprostować nogi. Ratuje ją spora szerokość, a także wysokość umożliwiająca wyższe osadzenie foteli. Wsiadając nie zawadzamy o krawędź dachu, bo jest ona położona 141 cm nad nawierzchnią, a do tego nie przeszkadza nam deska rozdzielcza wygięta końcami do przodu. Jej narożniki wystają z otworu drzwiowego 16,5 cm, a nie jak w niektórych autach ponad 20 cm.
Wysokość wnętrza mierzona od górnej krawędzi przedniej szyby do podłogi to 113 cm, natomiast szerokość na wysokości łokci – 150 cm. Z kolei odległość oparcia fotela od pedału hamulca to 106 cm, przy cofniętym fotelu między oparciami z tyłu pozostaje 54 cm. Konsola środkowa – jakżeby inaczej – jest dwupoziomowa. Przed kierowcą i pośrodku deski rozdzielczej rozciągają się dwa monitory. W zależności od zewnętrznej jasności świecą jaśniej lub ciemniej. Dla mnie ich światło jest za ostre, za jasne, może fajnym rozwiązaniem byłoby płynne rozjaśnianie i przyciemnianie. Niektóre funkcje monitora wymagają zbyt wielu przyciśnięć i ogólnie poświęcania zbyt wiele uwagi.
Na co dzień drażni mnie przycisk hamulca ręcznego, który sam się włącza, ale wyłączać trzeba ręcznie. Nie podobają mi się dwie barwy srebrnego koloru na przyciskach i ozdobach, a także mijanie się czerwonej podświetlanej linii otaczającej kokpit. Widoczność jest dobra za wyjątkiem do tyłu na skos gdzie na przeszkodzie stoi słupek, który wraz z innymi elementami u dołu ma szerokość ok 90 cm, a u góry ok 63 cm. Wyjeżdżając zza obok zaparkowanej furgonetki manewr odbywał się powoli, ale ‘w ciemno’. Na szczęście bagażnik nie został naruszony. W zależności od położenia oparć siedzeń, ma on pojemność 360-1200 litrów. Jego podłoga znajduje się na wysokości 71 cm. 6,5 cm pod nią znajduje się drugie dno, a jeszcze niżej podnośnik i dojazdówka. Mierąc od spodu, pokrywa bagażnika unosi się elektrycznie na wysokość 183 cm. Na Europę przydałoby się z 5 cm wyżej. Wracając do tematu kół, mają one rozmiar 215/55-18 o zewnętrznej średnicy 66,5 cm, felgi toczą się 7 cm nad nawierzchnią, więc jakoś specjalnie nie są narażone na uszkodzenia.
Zawieszeniowo Omoda dobrze się broni. Jedynie podczas powolnego pokonywania małych, ale ostrych ‘zwalniaczy’, najczęściej spotykanych na dróżkach osiedlowych przydałaby się bardziej miękka faza resorowania. Na w miarę równej drodze komfort jazdy nie wzbudza zastrzeżeń. Do napędu testowanej wersji wykorzystano silnik R4 T-GDI – 1.6 o mocy 147 KM. Ważące 1530 kg auto przyspiesza do 100 kmh w 10,1 s i osiąga prędkość 195 kmh. W praktyce okazuje się dobrze wyciszone, przekładnia 7DCT działa bez zarzutu. Z niej napęd płynie na przednie koła.
Przydałoby się tylko trochę ograniczyć apetyt na paliwo, bo choć 9-10 litrów/100 km w mieście może nie wykracza znacząco poza normy tej klasy i masy, to jednak oczekiwałbym spalania rzędu 7,0 l/100 km, jakie zapowiada cykl WLTP (pewnie jest to średnia z miasta i z trasy). Po stronie istotnych zalet, trzeba odnotować dopracowaną ‘bazę’ auta w postaci sztywnej płyty podłogowej i układu jezdno-napędowego. Pozostaje mieć nadzieję, że zastosowane rozwiązania i systemy związane z bezpieczeństwem czynnym i biernym – w razie potrzeby – spełnią swoje zadanie. Testowana wersja Premium kosztuje 129 500 złotych, ale uboższa wersja Comfort wyceniono na 115 500 złotych. Auta objęte są 7-letnią gwarancją (przebieg do 150 tys km).
Wojciech Sierpowski