Kiedy firma Renault zapowiada wprowadzenie nowego modelu, niemal intuicyjnie spodziewamy się czegoś rewolucyjnego. Jednak tym razem korzystając z zaproszenia na prezentację Clio V generacji miałem inne przeczucia i jak się okazało były one trafne, bo gdy w Mortefontaine twórcy auta z głównym stylistą Laurensem van den Ackerem, stylistą nadwozia – Pierre Sabas, oraz stylistą wnętrza – Magali Gouraud, odsłonili swoje najnowsze dzieło, natychmiast jasne się stało, że przynajmniej wygląd zewnętrzny powstał w wyniku ewolucji.
Polegała ona na odrzuceniu wszystkiego co krytykowano, i dodaniu elementów, które mogą fascynować, a zarazem służyć za wyznacznik nowoczesności pojazdu. Oczywiście w klasach wyższych, o większych budżetach, łatwiej o awangardę, natomiast w segmencie B liczy się każdy grosz, bo dochód z auta i tak jest relatywnie niski.
To, czego dowiedziałem się o nowym Clio nawet trochę mnie zaskoczyło. Co prawda o rozrzutności nie było mowy, ale wystarczy powiedzieć, że model ten (projekt Genesis) powstał na bazie nowej platformy CMF-B. Ogólnie zachowała ona dotychczasowe rozmiary, ale jest sztywniejsza i lżejsza. Jest to osiągnięciem wynikającym z doskonalenia metod projektowania – zwłaszcza w zakresie sztywności karoserii mającej wpływ na bezpieczeństwo jazdy. Mało tego, w projekcie pojawiły się nowe zespoły napędowe, włącznie z hybrydą (130 KM), która ma nie windować ceny tak, jak czynią to wozy konkurencyjne, a przy tym umożliwiać pokonywanie odcinka 3-5 km bez korzystania z silnika spalinowego.
To oznacza, że część użytkowników udających się na bliskie zakupy, nie poczuje spalin swojego auta. Zapewne będą i tacy, którzy mimo małego e-zasięgu nie usłyszą pracy silnika spalinowego, bo podjeżdżają autem nie dalej niż 1-2 km. Kiedy prezentowano auto, wprowadzenie tego zespołu wydawało się odległe, ale teraz możemy powiedzieć, że nastąpi to wkrótce. Hybryda ma być dostępna od 2020 roku. Jedną z jej ciekawostek konstrukcyjnych stanowi silnik elektryczny umieszczony na końcu skrzyni biegów, i do tego osobny rozrusznik-generator.
Póki co gamę silnikową stanowią benzyniaki R3 1.0 o mocy 65 i 75 KM, 1.0 turbo o mocy 100 KM, R4 1.3 o mocy 130 KM oraz turbodiesle Blue dCi 1.5-85/115 KM. Ponadto istnieje wybór przekładni – włącznie z 2-sprzęgłową EDC7 i ta bez wątpienia jest godna polecenia – zwłaszcza osobom eksploatującym samochód w mieście. Jeśli ktoś podróżuje głównie na dłuższych trasach, automat nie jest konieczny, bo wrzucamy najwyższy bieg i tak pokonujemy długie odcinki drogi czy też autostrady. Tak jak w większości samochodów tego segmentu, napęd przenoszony jest wyłącznie na koła przednie, zawieszone na kolumnach McPherson. Z tyłu zastosowano belkę skrętną. Ale kto dzisiaj interesuje się konstrukcją układu jezdnego? Przecież na topie są systemy elektroniczne.
Pod tym względem Clio oferuje tyle, ile nie miały nawet niektóre auta segmentu C i D. Wystarczy wspomnieć o liczbie kamer (4 kamery, 3 radary) i bogatym zestawie ADAS (Advanced Driving Assistance System) związanym przede wszystkim z bezpieczeństwem jazdy jak również ułatwieniem życia kierowcy (np. parkowanie, automatyczna zmiana świateł – drogowe/mijania). Do tego system multimedialny Easy-Link z pionowym monitorem o wygiętym 9,3 calowym wyświetlaczu (większym niż w Espace!). Umieszczono go wysoko więc jest doskonale widoczny. W modelu bazowym oferowany jest ekran 7-calowy. Deska rozdzielcza o profilu fali, wyłożona miękkim tworzywem jest przejrzysta i oczyszczona z nadmiaru przycisków.
Wśród wielu pozytywnych zmian jeden – niby drobiazg – ucieszył mnie najbardziej; jest nim dźwignia służąca do regulacji nachylenia oparcia. O ile w większości dzisiejszych aut znajduje się ona w bardzo nieporęcznym miejscu, w Clio umieszczono ją z przodu fotela, gdzie z łatwością możemy sobie przestawić oparcie, bez dekoncentrowania się. Jeśli chodzi o design zewnętrzny, jest nowocześniejszy od dotychczasowego, a do tego eliminując malutkie okienka, zdecydowanie lepiej rozwiązano węzeł związany z klamkami drugiej pary drzwi.
Nie sposób pominąć faktu, iż przy niemal identycznych rozmiarach auta i powiększonym wnętrzu, pojemność bagażnika wzrosła z 330 do 391 litrów. Jeśli chodzi o jazdę, masa pozytywnych odczuć; wyższy komfort jazdy, lepsze wyciszenie, wszystko działa precyzyjnie, a tym samym zyskujemy poczucie jazdy samochodem wyższej jakości.
Wojciech Sierpowski
#Renault #RenaultClio #RenaultClioV #jazdyRenault #jazdy testoweClio #AutoRok