Rebranding nazywany też badge engineering’iem uchodzi za niezbyt ambitny rodzaj pozyskiwania nowych modeli. Ale po głębszej analizie można dojść do innego wniosku; zamiast wydawać miliony na auto, które ma wpłynąć na obniżenie średniej emisji CO2 całej gamy, a przy okazji wypełnić lukę w programie, lepiej trochę spuścić z tonu i skorzystać z oszczędnej znanej od lat metody. W dobie światowego kryzysu jest ona coraz częściej wykorzystywana przez firmy samochodowe. Czołowym dostawcą aut okazuje się Toyota dysponująca oszczędnymi hybrydami. Ona też produkuje model Swace w swoim brytyjskim zakładzie w Burnaston.
Odbierając testowe Suzuki Swace Hybrid wiedziałem, że w gruncie rzeczy mam do czynienia z Toyotą Corollą kombi z logo Suzuki osadzonym na lekko przemodelowanym ‘nosie’. Nie da się ukryć, że akurat ta marka ciągnie produkt w górę, a nie w dół.
Gdy tylko włączyłem zapłon, wyświetliło się średnie zużycie paliwa 5,6 l/100 km i jakby tego było mało, obok pojawił się zasięg 733 km. To wymarzone parametry dla średniej wielkości pojazdu. Po pokonaniu pierwszych kilometrów, łatwo było dojść do wniosku, że w aucie jest cicho i bardzo komfortowo. Zawieszenie bez problemu połyka nierówności nawierzchni, które np. w suvach wywołują nieprzyjemne wstrząsy.
Oczywiście Swace jest nisko zawieszone, więc nie możemy sobie pozwolić na taką jazdę po wybojach jak crossoverem czy suvem. Momentami silnik współpracujący z bezstopniową przekładnią E-CVT wyraźnie stawał się głośniejszy. Przy odrobinie wprawy i zrozumienia zasady działania tej skrzyni, o tym specyficznym efekcie można prawie zapomnieć. 98 KM z jednostki benzynowej R4-1.8 płynie na koła przednie. Sprint do setki trwa 11,1 s, Vmax to 180 kmh.
Dzięki silnikowi elektrycznemu (72 KM) możemy liczyć na łączną moc hybrydy 122 KM i do tego na odzysk energii, który jest intensyfikowany po ustawieniu dźwigni przekładni w pozycję B. To w dużej mierze temu rozwiązaniu zawdzięczamy tak niskie zużycie paliwa. Producent chwali się wynikiem z cyklu mieszanego 4,5 l/100 km. Nam podczas dominującej jazdy miejskiej komputer pokładowy wyliczał 5,6 litra. Na trasie zapewne można liczyć na litr mniej, problem tylko w tym, że zużycie paliwa zależy głownie od prędkości jazdy, a w cichym Swace nie trudno się zapędzić. Kilkakrotnie złapałem się na tym, że jechałem szybciej niż chciałem.
Jak przystało na kombi, bagażnik Swace mieści sporo, bo 596 litrów. Gdy położymy oparcia tylnych siedzeń, pomieścimy 1606 litrów. Mało tego pod podłogą znajdowała się duża pusta wnęka, w której pomieściłoby się koło zapasowe … albo jakieś inne skarby. Do tego mamy do dyspozycji bagażnik dachowy.
W ostatnim okresie, z krótką przerwą, jeździliśmy dwoma egzemplarzami Suzuki Swace z identycznym zespołem napędowym 1.8 Hybrid, lecz różnym wyposażeniem. Cena wersji Premium Plus wynosiła 125,9 tys. zł, a wersji Elegance 135,9 tys. zł.
Wojciech Sierpowski, fot. WS